27.10.2009 21:19

Po kilku godzinach nie było eksmisji

Radny zobowiązał się opuścić mieszkanie do 12 listopada

Dzisiaj od godziny 10.00 w obecności komornika sądowego z Kamienia Pomorskiego, przedstawicieli świnoujskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i policji rozpoczęto postępowanie eksmisyjne wobec radnego Stanisława Możejki z mieszkania przy pl. Wolności. Po kilku godzinach postępowanie przerwano po deklaracji, że radny opuści je do 12 listopada.

Radny St. Możejko w rannej rozmowie z komornikiem prosił o odstąpienie do postępowania powołując się na spłacenie zaległych 16 tys. zł. i ponownie złożony w dniu wczorajszym w Sądzie Rejonowym w Świnoujściu wniosek o oddalenie egzekucji. Radny jak mówił uzupełnił wniosek o argumenty dla których nie należy wykonać eksmisji. Komornik po telefonicznych rozmowach z dyrektor ZGM Joanną Rachutą i prezesem sądu wstrzymał eksmisję do godziny 13.00. Później procedury jednak wznowiono. Po rozmowie jaką komornik przeprowadził w sądzie i w oparciu o przepisy wyroki oraz oddalenie złożonego wniosku nie miał już żadnych przesłanek do odstąpienia od czynności eksmisyjnych. Radny Możejko bronił się jeszcze, że miał zbyt mało czasu aby przygotować się do eksmisji. Na ten zarzut komornik stwierdził jednak, że wniosek o eksmisję Możejko otrzymał trzy tygodnie temu. Trwały rozmowy rozbijające się jednak o mur niezmiennych stanowisk obu stron. Możejko przez cały czas blokował swoim ciałem wejście do mieszkania zajmowanego przez jego dzieci. Twierdził, że tak nie można i prosił komornika jeszcze o dwa tygodnie, aby móc wszystko z mieszkaniem pozałatwiać. W pewnym momencie komornik poprosił wszystkich o wyjście z budynku, aby porozmawiać z radnym w cztery oczy. Wszyscy wyszli na podwórko, a na górze rozmowy trwały następne blisko dwie godziny. W tym czasie przyjechało z interwencją pogotowie ratunkowe, bowiem radny Możejko zasłabł. Ostatecznie komornik i ekipa ZGM-u opuścili budynek i odjechali.

Stanisław Możejko powiedział zebranym licznie przedstawicielom mediów, że do 12 listopada zobowiązał się oddać mieszkanie. Podkreślił, że wiadomo przecież, iż w tym lokalu sam nie mieszka, ale tylko jego dzieci, które ponoszą teraz konsekwencje jego nieugiętej postawy wobec władz.

- To moje koszta i mojej rodziny. Musiałem się upokorzyć aby utrzymać kontakt emocjonalny ze swoimi dziećmi . Nie chciałem ich narażać. Gdyby dotyczyło to tylko mnie to nigdy bym nie ustąpił, nawet pod groźbą śmierci – mówił m.in. Możejko

Radny przyznał, że nie wie co dalej robić i ma dwa tygodnie żeby się zastanowić.

- Może znajdą się jacyś dobrzy ludzie, który pomogą – głośno zastanawiał sie Możejko.

Zapewniał, że wyrok eksmisyjny w wysokości 30 tys zł został przez niego zapłacony. Według niego nie zadziałało prawo. Zaznaczył też, że jutro w Szczecinie odbędzie się jednak sprawa dotycząca świnoujskiej uchwały czynszowej i wiele może się jeszcze zmienić.

Więcej na ten temat w najbliższym gazetowym wydaniu „Wyspiarza niebieskiego”