10.02.2010 11:03

Co ma piernik do wiatraka?

Prezydent Janusz Żmurkiewicz za pieniądze podatnika w materiale opłaconym w Telewizji Słowianin przez Urząd Miasta Świnoujścia czyni osobiste, totalnie niemerytoryczne uwagi pod adresem przedstawiciela lokalnych mediów. Czy na takie fanaberie nas stać? Uważam, że takie prywatne wojenki, których przejawem są też złośliwe i jakże „odważne”docinki prezydenta przed kamerami podczas sesji Rady w stosunku do osób, które nie mogą tam zabrać głosu to tylko przejaw małostkowości i objaw przysłowiowej „słomy z butów”.

Media z wyjątkiem tych opłacanych przez naszą władzę i z tego też względu pokornych nie są od tego aby zamieniać się nieustającą chwalaczkę i prezydent powinien o tym przecież wiedzieć. Stąd też pojawiają się różnego typu krytyczne artykuły na które jednak świnoujska władza nie reaguje i nie odnosi się do nich merytorycznie, ale za to ustami prezydenta plecie androny. Wielokrotnie już prezydent Żmurkiewicz publicznie zapewniał, że nie czytuje świnoujskich lokalnych gazet. Nie po raz pierwszy jednak wygłaszanymi złośliwostkami potwierdza tylko, że z pewnością w tej materii kłamie. Wypada więc podziękować prezydentowi za to, że jest naszym wiernym czytelnikiem. Szkoda tylko, że tak opornie reaguje na wszelkie krytyczne uwagi. Może po prostu potrzebuje więcej czasu, żeby przesłanki artykułów do niego dotarły?

Podczas ubiegłotygodniowej audycji w TV Słowianin (za 12 minut programu raz w miesiącu i transmisje Rady Miasta urząd płaci 2,2 tys. zł miesięcznie), prezydent Żmurkiewicz aż dwukrotnie zrobił nam darmową reklamę obnażając przy tym pokłady swojej arogancji i niewiedzy. Po pierwsze odniósł się do naszej krótkiej notki zamieszczonej w gazecie i na stronie internetowej brzmiącej cytuję: Gratulacje dla „gospodarza” - prezydenta Janusza Żmurkiewicza, który nie dbając o rodzimą – wyspiarską firmę Koros doprowadził w efekcie do jej sprzedaży i monopolizacji sprzątania w mieście przez firmę Remondis. To bez wątpienia krótkowzroczne spojrzenie władzy bez najmniejszych oznak dbania o mieszkańców skazanych teraz na dyktat cen. A może o to właśnie chodziło? Prezydent Żmurkiewicz stwierdził w telewizji, że zarzuty jakoby dopuścił do sprzedaży prywatnej firmy dla innej prywatnej firmy są absurdalne. A nam się wydawało, że jednak po polsku pisaliśmy, że lokalny „gospodarz” tylko nie zadbał o rodzimą firmę na skutek czego została ona sprzedana, a w efekcie powstał monopol. Co się zaś rodzi z monopolu, to wie każdy nawet ten o małym ilorazie inteligencji. Przy tej sprawie nie wiedzieć czemu prezydent wspomniał czasy sprzed blisko 30 lat.

-Te czasy kiedy ktoś decydował o tym, co ma zrobić właściciel ze swoją firmą na przykład minęły. Redaktor Nowak jeszcze widocznie w tamtym okresie funkcjonuje, kiedy jako członek, jako pracownik etatowy komitetu miejskiego partii mógł decydować, co ktoś inny będzie czynił, czy jakie decyzje podejmował. Chciałbym pana redaktora poinformować, że dzisiaj każdy właściciel decyduje co ma zrobić ze swoim majątkiem – stwierdził obecny prezydent, a poprzednio były członek egzekutywy komitetu partii w Świnoujściu, czyli ciała wykonawczego, które faktycznie mogło niemalże prawie wszystko. Jeśli chodzi o moja skromną osobę to mogłem te blisko 30lat temu zdecydować tam jedynie, czy drugie śniadanie zjem o 10, czy 11.30, jeśli nie było innej decyzji egzekutywy. Ponadto chciałbym tez poinformować pana prezydenta, że za czasów, jakich sięga moja pamięć prywatna własność z różnym poszanowaniem, zawsze była prywatną i każdy mógł o tym decydować. A tak w ogóle, to co ma piernik do wiatraka? Jeśli jednak piernik i wiatrak coś ze sobą mają to może warto panie prezydencie odgrzebać choćby stare historie, które to pamiętają jeszcze niektórzy taksówkarze, kiedy to pan kierował w urzędzie Wydziałem Komunikacji, później pan zastał prezydentem, a pański następca trafił do więzienia. Dziwi w tym miejscu jakaś niechęć prezydenta do swojej poprzedniej partii, skoro korzysta od lat ze wsparcia jej kontynuatorki, czyli SLD.

Chciałbym również poinformować, że również w „Wyspiarzu niebieskim” pisze się bardzo wiele na temat cmentarza, że w wyniku artykułów w tej gazecie podjęliśmy decyzję, że będzie przetarg na nowego administratora. Będzie ten przetarg rzeczywiście w tym roku. Tylko decyzję o tym, że ten przetarg będzie podjąłem już w ubiegłym roku, kiedy zleciłem wykonanie inwentaryzacji

cmentarza, czyli tego wszystkiego co tam jest, bo do tej pory ta wiedza na ten temat jest prawie żadna. I w związku z tym ta inwentaryzacja została wykonana za 60 tysięcy złotych. Dziś mając inwentaryzację możemy przystąpić do drugiego etapu, czyli ogłoszenia przetargu na tę firmę, która będzie administrowała cmentarzem – perorował przed kamerą prezydent. W tej materii pojawia się zasadniczy nierozstrzygnięty problem, co było pierwsze jajko czy kura. O cmentarzu my również pisaliśmy w ubiegłym roku. Tylko w gazecie problem został upubliczniony w przeciwieństwie do światłej prezydenckiej myśli. Słowa prezydenta, że trzeba było zlecić inwentaryzację cmentarza „tego wszystkiego co tam jest,bo do tej pory ta wiedza na ten temat jest prawie żadna” potrafią tylko porazić delikatnie pisząc – niekompetencja. Na jakiej więc podstawie i dlaczego tyle (kilkaset tysięcy złotych rocznie) płacono za utrzymanie cmentarza? Dlaczego prezydent jako „dobry gospodarz” nie interesował się tym przez ponad 7 lat? Dlaczego w końcu funkcjonowanie cmentarza pomimo znacznej zmiany jego obszaru i wzrostu poziomu finansowania z budżetu Miasta jest nadal oparte o umowę sprzed 19 blisko lat. Dlaczego znacznie wcześniej nie był ogłoszony przetarg pomimo obowiązujących, jasnych w tym zakresie przepisów? Pytania można jeszcze mnożyć.

A niechęć pana Nowaka do tych którzy dzisiaj to robią, no wynika z jego prywatnych znowu problemów z osobą, która była kiedyś, współtworzyła z nim gazetę. Przegrał proces z ta osoba. Ta osoba dzisiaj prowadzi działalność właśnie na cmentarzu i stąd takie wielkie zainteresowanie tego pana właśnie tą działalnością - dodał jeszcze w sprawie prowadzenia cmentarza komunalnego prezydent Żmurkiewicz.

Prezydent, jak przystało na plotkarza, odnosi się w tym miejscu do spraw, których nie zna. Jedyne co słuszne to fakt, że to sprawy prywatne, sprzed blisko 9 lat, a nie publiczne jak prowadzenie cmentarza za miejskie pieniądze i wedle tej samej umowy zawartej w 1991 roku. Dla uzupełnienia marnej wiedzy prezydenckiej w prywatnych sprawach, którymi się tak pasjonuje ów „proces” - jak to niezgodnie z prawdą nazwał – to wygrana przeze mnie sprawa przed świnoujskim Sądem Rejonowym i przegrana po odwołaniu przed Sądem Okręgowym, zakończona obustronnym porozumieniem. Dotyczyła nie wydania w oczekiwanym terminie dokumentów ZUS- u (kopii w dokumentacji rozwiązania spółki) mojej byłej wspólniczce, przez co jej zdaniem poniosła szkody nie mogąc otrzymać zasiłku dla bezrobotnych. Ot i „proces” panie prezydencie. A tak w ogóle, to co ma piernik do wiatraka?

Jedno jest w tej historii znamienne. Ja mogę opublikować za własne pieniądz, we własnej gazecie tych parę słów aby wyjaśnić sytuację, podczas gdy ów „dobry gospodarz” - prezydent Żmurkiewicz – za pieniądze podatników zamiast omawiania faktycznych efektów swojej pracy, czy problemów budżetowych Miasta zajmuje się na wizji nieznaczącymi historyjkami. Chyba tylko po to aby odwrócić uwagę od meritum spraw. To tak łatwo komuś coś przyklejać, bez udziału tej drugiej strony. Może zatem prezydent zaprosi mnie do urzędowego programu za publiczne pieniądze, gdzie będziemy mogli się wypowiedzieć na uczciwych, równych dla obu stron warunkach. Pozostaje też zapytać, jak takie wypowiedzi prezydenta maja się do Kodeksu etycznego urzędnika samorządowego? Otóż nijak i to kolejny dowód na odrywanie się władzy od rzeczywistości. Taki stan z kolei prowadzi do nadużywania władzy, co jest przecież istotą tyranii.