WYSPIARZ niebieski
AKTUALNOŚCI NA WYSPACH

08.07.2009 15:12

4o lat malowania, jak jeden dzień

W sobotę (6 czerwca), z udziałem tłumu gości, w galerii ART Miejskiego Domu Kultury w Świnoujściu miał miejsce wernisaż wystawy pt „Kolor i geometria”, uznanego artysty malarza Jana Bociągi. Od 40 lat jest mieszkańcem Świnoujścia. Jego prace są znane w kraju i za granicą. Pierwsze wystawy swoich obrazów, przed pięćdziesięcioma laty, prezentował jeszcze jako uczeń liceum. Później ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Sopocie i od tej pory dopiero, jak mówi liczy się Jego artystyczna droga, która trwa 40 lat. Prezentowana od 6 czerwca do 8 lipca wystawa to nowe prace artysty, który z zapałem tworzy każdego dnia uznając swoje malarstwo nie tylko jako sposób na życie, ale równocześnie pasję towarzyszącą mu od najmłodszych lat. Z artystą rozmawiałem o życiu spojrzeniu na sztukę i Jego credo.

Wyspiarz niebieski: Obchodzi Pan teraz jubileusz 40-lecia twórczej pracy, to sporo czasu, czy pamięta Pan swoją pierwszą wystawę?

 

Jan Bociąga: Pierwszą wystawę miałem pięćdziesiąt lat temu. Było to w siedzibie Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” w Koszęcinie, na Śląsku. Chodziłem wtedy do szkoły średniej do klasy przedmaturalnej Liceum Pedagogicznego w Tarnowskich Górach. Później kończyłem Wydział Rysunku i Malarstwo na Studiu Nauczycielskim w Katowicach i dopiero potem Akademię Sztuk Pięknych w Sopocie. W liceum już bardzo dużo malowałem. Miałem taką specjalną część korytarza w szkole, gdzie co tydzień lub dwa miałem nową wystawę. Na akademie zdawałem z wielką pasją. Ja o żadnych innych studiach nie myślałem tylko o plastycznych. To było we mnie zakodowane. Nie było w tym żadnego przypadku.

 

Wn: Wobec tego czy nie powinien to być jubileusz 50-lecia?

 

J.B.: Nie, gdyż liczę swój jubileusz od skończenia dyplomu w maju 1969 r. Miałem wtedy na Akademii Sztuk Pięknych w Sopocie takich znakomitych, wybitnych profesorów jak Teser, Potworowski, czy wtedy mój asystent, a dziś znany artysta Bereziński, który miał wystawę także w Świnoujściu kiedy kierowałem Galerią ART MDK. Warszawa w tamtych czasach była jeszcze zniszczona i wszyscy profesorowie szkoły sopockiej, odnawiali warszawską starówkę, a uczyli w Poznaniu i Sopocie. Początkowo szkoła była właśnie w Sopocie i dopiero później w Gdańsku, w sławnej Zbrojowni, zwanej Arsenałem, renesansowym gmachu z 1506 roku. Wnętrza były tam super, całe sufity przeszklone.

 

Wn: Z punktu widzenia dojrzałego już artysty, czy może Pan wyróżnić jakieś okresy swojej twórczości. Czy były charakterystyczne okresy odróżniające je od innych?

 

J.B. : Zawsze tak jest, że jak człowiek jest po studiach to na ogół ma ciąg do realistycznego malarstwa studyjnego. Chociaż ja od razu niemal odciąłem się od studyjnych obrazów i wszedłem w tzw. „nową figurację”. To był taki nurt lat 70-tych. Miałem wtedy pracownię na 10 czy 11 piętrze w bloku z oknami przez które widać było tylko niebo. I wtedy powstał taki cykl obrazów, które sobie bardzo cenię pt. „Okna”. Jeśli chodzi o temat to nic nowego, bowiem już w renesansie malowano okno i pejzaż za oknem. Pejzaż powstawał z wnętrza i martwą naturą, które była we wnętrzu, bo pejzaż nie był wtedy jeszcze samodzielnym rodzajem kompozycji. I to było fajne. Taka tęsknota malarza za tym co jest za tym oknem. A wszystko polega na wyobraźni artysty. Przychodzą wtedy jakieś skojarzenia i się maluje. Nie wiadomo kiedy i co przychodzi i to jest znakomite. U malarza najważniejsze to jest białe płótno jak mówił mój asystent na uczelni. Siadasz przed nim i wtedy ważny jest początek. Istotne jest żeby to pierwsze uderzenie pędzla równało się z tym ostatnim, po to aby artysta był wiarygodny. Nie może być tak, żeby pierwsze pociągnięcie było pod kogoś innego, a to ostatnie zupełnie inne. Jeśli tak jest to obraz się „nie trzyma” i wtedy nie wiadomo właściwie co to jest.

 

Wn: Co Pana w twórczości najbardziej fascynuje: kształt, barwa, faktura, światło czy może przenikanie?

 

J.B. : Wystawa, którą można teraz oglądać w Galerii ART to kolor i geometria. I jak widać na tych obrazach bardzo zwracam uwagę właśnie na formę. Każdy obraz jest odpowiednio najpierw skomponowany. Trzeba go na początku podzielić i odpowiednio wypełnić kolorami. Najważniejsze jest zakomponowanie obrazu to podstawa, a potem światło, na które bardzo zwracam uwagę. Nawet jeśli obraz jest abstrakcyjny to i tak światło odgrywa w nim bardzo ważną rolę. Jeśli nie będzie światła to obraz jest jakby martwy. Dla mnie dominujący jest pejzaż. Może dlatego, że urodziłem się na wsi i tą wrażliwość na naturę, gdzieś człowiek wyssał z mlekiem matki. Jak przyjechałem do Świnoujścia, czyli także 40 lat, co się zbiega z moim jubileuszem twórczym to ogarnęła mnie naturalnie wrażliwość na morze. Chociaż absolutnie nie chodzę nad morze i nie maluję. Ale ja trochę morze obserwuję. Jest ono trudnym tematem do malowania. Jest tajemnicze, ale przy tym o tyle fajne, że prowadzi do abstrakcji. To tak trochę jak do obrazu unistycznego, że właściwie nic nie ma na obrazie, a jest. Te wszystkie fale to jest taka fałszywa intryga trochę dlatego, że nie zwraca się uwagi na całość tylko jak fala się przewraca. Dla malarza to bez znaczenia. Ja trochę się staram malować formy, czyli syntetycznie bez drobiazgów. Czasem jednak są i drobiazgi jakaś mała smuga światła. To tak jak z domem masz piękne mieszkanie i właściwie drobiazgi świadczą o tym kto tam mieszka. Właśnie te drobiazgi, jakiś obraz, rzeźba, ceramika mówią o człowieku, a nie wielkie zastawione czymś, ale jednocześnie puste mieszkanie. Podobnie jest z obrazem.

W obrazie używanie i układania kolorów jest ważne. Kolor powinien być gdzieś w obrazie powtórzony. Jeśli jest na przykład tylko jeden kolor czerwony w obrazie to on jest trochę obcy i gdzieś musi być powtórzony, w drugim planie, czy stonowany. Recepty na to nie ma, bo gdyby była to wszyscy by malowali. Każdy śpiewać może trochę lepiej, trochę gorzej, a jednej recepty na malarstwo nie ma. To wszystko zależy od wnętrza jakie się ma.

 

Wn: W Pańskiej twórczości dominuje gra świateł, geometria i kolor ...

J.B. : Geometria, ale malarstwo metaforyczne. Nie jest to malarstwo realistyczne, ale zarazem nie jest czystą abstrakcją. Chociaż wydaje mi się, że malarz dąży do tego jak to małe dziecko zaczyna od abstrakcji, a potem przechodzi wszystkie etapy, uczenie się, trwanie, ale na stare lata wraca do abstrakcji, bo to jest czysta forma. Chodzi o to aby w obrazie, jeśli maluje się na przykład jakiś przedmiot to nie malować tego przedmiotu, ale jego ideę. To jest bardzo ważne. To trochę takie filozoficzne podejście. Wydobywa się wtedy coś co jest po za trzecim, a nawet po za czwartym wymiarem, jako czas.

 

Wn: Pracuje Pan systematycznie, codziennie maluje?

 

J.B.: No może nie codziennie, ale każdego dnia jestem w pracowni. Uważam, że kontakt z pracownią powinien być codziennie. Jeśli nie maluję nowych obrazów to zawsze ten stary, który malowałem przez tydzień, czy dwa poprawiam. Zdarza się czasem, że tydzień, czy dwa nie maluję, bo jestem na wczasach to wtedy czuję ogromny brak, głód malowania. Dużo maluję obrazów, które są pejzażami z wyobraźni, czyli pejzaże, które powstają jakby z zakamarków pamięci. Najpierw dla przykładu oglądam za granicą fajne rzeczy i wtedy chciałbym, żeby w malowanych pejzażach powstały takie rzeczy, których tam nie ma, ale żeby zaistniały. Coś sobie wyobrażam i tworzę na zasadzie jakby uzupełnienia. Rzeczy, które się ogląda są tylko pewną inspiracją, ale żeby się poruszać w pewnej przestrzeni to trzeba uruchomić wyobraźnię i wszystko zaczyna się w głowie. To co oglądasz jest tylko czystym oglądaniem, które musisz przetworzyć przez siebie. I każdy inaczej patrzy, co zależy od charakteru, wychowania, psychologi jednostki, od malarza i jego doświadczenia, techniki.

 

Wn: Myśli Pan o tym, żeby świadomie coś zmienić w swojej twórczości, zaplanować, czy raczej poddaje się fali weny, wyobraźni?

 

J.B.: Nic nie jest planowane. W sztuce nie można niczego zaplanować. Sztuka jest jak drabina, która nie ma ostatniego szczebla. Wydaje ci się, że idziesz i jesteś już na samej górze, gdzie w swoim przekonaniu dochodzisz, a tam wyłania się kolejny szczebel. To tak jak z morzem, gdzie jest horyzont, płyniesz a on ucieka i jest dalej. Po to się pcha do przodu malowanie i tworzenie, wiedząc że nie ma bariery. Dlatego uważam, że 40 lat mojego malowania to jak jeden dzień.

 

Wn: Jubileusz to jednak okazja do pewnego podsumowania życia i twórczości artysty, choćby policzenia Jego dzieł?

 

J.B. : Pamięta się, ale nigdy nie liczyłem. Na pewno dużo. Część obrazów sprzedałem w Polsce i zagranicą. To są różne historie. W 72 czy 73 roku miałem wystawę w Budapeszcie i jakiemuś zagranicznemu zamożnemu biznesmenowi spodobał się mój mały „blue” obrazek i sprzedałem go jako pierwszy w moim życiu za dolary. Nigdy się jednak nie staram, żeby sprzedać obraz na siłę. Obrazy są trochę jak dzieci, które rodzisz i chciałoby się je wszystkie zatrzymać i żadnego nie sprzedać. Jeśli już gdzieś sprzedaję i wiem, że obraz jest w dobrym miejscu to jest mi przyjemnie. Nawet odwiedzam czasem domy w których są moje obrazy.

 

Wn: A czym jest w ogóle dla Pana sztuka?

J.B. : Dla mnie na pewno to sposób na życie i przeżycie. To też cała moja pasja. Nie wyobrażam sobie żebym mógł żyć bez sztuki mimo tego, że tyle lat już maluję. Ciągle czuję głód malowania.

 

Wn: Myślał Pan kiedyś o tym, żeby zająć się czymś innym niż malarstwem?

 

J.B. : Wcześniej jak każdy pisałem wiersze i zawsze po głowie chodziło mi jakieś zajęcie artystyczne. Jednak całkowicie oddałem się wyłącznie malarstwu. W życiu uważam trzeba robić coś jednego, ale dobrze. Nie można robić wszystkiego po trochu. W malarstwie też trzeba dokonać wyboru. Nie można malować wszystkiego, portretu, martwej natury itd. Wybór to coś świadomego, a intuicja podpowiada jak już się maluje. Obrazy bez intuicji i wrażliwości są trochę martwe.

 

 

Wn: Plany na artystyczną przyszłość?

 

J.B.: Chciałbym malować jak najdłużej. Na przykład najładniejsze obrazy Tycjana powstały wtedy kiedy miał prawie 90 lat, więc wszystko przede mną. Niczego nie planuję, po prostu trzeba malować. Jeśli się ma pewną stabilność, a taką mam dzięki mojej fantastycznej rodzinie, to mogę spokojnie tworzyć. Rodzina, żona jest moją ostoją. Myślę, że gdybym nie miał takiej rodziny to tak bym nie malował. Po obrazach artysty widać, czy ma kłopot z sobą czy też nie. Po moich obrazach widać, że raczej nie mam kłopotu z sobą i to jest bardzo ważne. A widać to po kolorze i świetle.

 

Wn: Dziękując, pozostaje mi tylko życzyć ...powtórki z Tycjana.

 

 

Tytuł
Podpis
Treść
Komentarze są opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Więcej informacji
SKONTI
Wulkanizacja

 

 

 

            MIEJSCE DO WYKORZYSTANIA NA TWOJE INFORMACJE

GINEKOLOG - POŁOŻNIK

dr n. med. Marek Adam Brzuchalski

specjalista balneologii i medycyny fizykalnej

lekarz medycyny estetycznej

ul. Z. Herberta 6 / 4

Rejestracja tel. 516 076 294, 600 991 695

     specjalista

    DERMATOLOG I WENEROLOG

dr n. med. MAGDALENA KIEDROWICZ

dermatochirurgia,

onkologia skóry,

dermatologia estetyczna

ul. Niedziałkowskiego 6B/1, Świnoujście

rejestracja telefoniczna tel. 510 034 332

     GABINET NEUROLOGICZNY

          Małgorzata Frąckowiak

przyjęcia: Przychodnia Rodzinna, ul. Dąbrowskiego

  poniedziałek 8.30- 16.00 (rejestracja 9.30-11.00),

 środa 8.30 - 13.00 (rejestracja 8.30 - 13.00 )

Przyjęcia prywatne : poniedziałek od godz.16.00 po telefonicznym uzgodnieniu

        Międzyzdroje, ul. Ustronie leśne 12 c

piątek godz. 17.00-19.00, pozostałe dni po uzgodnieniu telefonicznym

       tel. 602 158 940

    

 

  COLOR DOPPLER

          gabinet internistyczny

          ul. MAŁOPOLSKA 51

          rejestracja telefoniczna

od pn. do sob. w godz. 09.00 - 18.00

tel. 91 327 19 16 ; kom. 608 63 82 63

     specjalista chorób wewnętrznych

       Marek Borowski

USG SERCA z kolorowym Dopplerem,

Holter - EKG (24 h),

USG jamy brzusznej,

prostaty, jąder, tarczycy

USG NACZYŃ z kolorowym Dopplerem

lekarz medycyny pracy

spec. rehabilitacji kardiologicznej, fizjoterapii i balneologii

M. Krystyna Wasilewska - Zużałek

Świnoujście, ul. Boh. Września 6, wtorki, piątki 18 -19

Międzyzdroje, ul. M. Dąbrowskiej 6 , codzinnie 16 - 17

Rej. tel. 91 328 02 12, 601 87 19 20

CERTYFIKATY KIEROWCÓW, MARYNARZY:

NORWESKIE, DUŃSKIE, MIĘDZYNARODOWE

-badania profilaktyczne, książeczki zdrowia

EKG - choroby  serca, stawów, kręgosłupa

Rejestracja telefoniczna

 

 

GABINET GASTROENTEROLOGICZNY

Anna Popiela-Schiller

Gastroenterolog

Specjalista Chorób Wewnętrznych

Gabinet nr. 2.005 na II piętrze w budynku szpitalnym przy ul. Mieszka I 7

Rejestracja telefoniczna

+48 501 070 827

Ernest Pyrkosz

ORTOPEDA

  • profilaktyka stawów biodrowych u niemowląt
  • wady postawy
  • zespoły bólowe narządów ruchu
  • leczenie zmian zwyrodnieniowych i pourazowych
  • badania medycyny sportowej dzieci i młodzieży

Świnoujście, ul. Piastowska 60

wtorek 17:00- 18:00, piątek 15:30-17:00

Rejestracja telefoniczna 606 387 618

specjalista ginekolog-położnik

Maria Czajkowska

USG 4D położniczo- ginekologiczne

certyfikat USG Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego

przyjmuje prywatnie: wtorek, czwartek od godz. 16:00

ul. Boh. Września 27 (vis a vis przeprawy promowej)

rejestracja telefoniczna: 607 31 00 51

RADCA PRAWNY Dorota Krzemień-Osuch

  • porady prawne, reprezentacja przed sądami,
  • spadki, sąd pracy,
  • obsługa prawna podmiotów gospodarczych (KRS)

 Świnoujście, ul. Armii Krajowej 9/2 (wejście od ul. Monte Cassino 42-brama)

kontakt po uzgodnieniu telefonicznym 

tel. 91 321 93 30, 605 426 340      e-mail: biuro@kancelaria-osuch.pl

Drewno kominkowe i opałowe

tel. 693 399 346, 91 418 82 68

Kancelaria Radcy Prawnego Karolina Kondzielewska
MARIUS Usługi Pogrzebowe
WYSPIARZ niebieski