08.03.2013 15:27

Przed wyrokiem, czyli przedsmak finału

Podczas rozprawy 8 marca br. w Sądzie Okręgowym w Szczecinie, w procesie byłej kasjerki Urzędu Miasta Świnoujście Jolanty K. i naczelnik Wydziału Księgowości tegoż urzędu Wiesławy M nastąpiło formalne zamknięcie przewodu sądowego. Strony wygłosiły mowy końcowe, a sąd argumentując złożonością materii i obszernością akt zapowiedział ogłoszenie wyroku dopiero za tydzień.

W sprawie i w jej wznowieniu zeznania ogółem złożyło ponad 730 osób ( w tym większość tych, którzy dokonywali wpłat w urzędowej kasie). Podczas dzisiejszej rozprawy, która w założeniu miała być ostatnią prokurator w mowie końcowej wykazywała winę obu oskarżonych. Zaznaczała , że kasjerka Jolanta K. nie kwestionowała tego, że przywłaszczała pieniądze z kasy, a kwestionowała jedynie wysokość tej kwoty. Nie wiadomo co oskarżona zrobiła z pieniędzmi, bo tego nie przyznała, a udział Romów jakoby w szantażu kasjerki w ocenie prokurator jest niewiarygodny i pozbawiony dowodów. Zdaniem prokurator używany w kasie system od początku był wadliwy. Co do naczelnik Wiesławy M. prokurator uznała, że to właśnie ona ponosi winę za brak nadzoru i gdyby był on lepszy to nie doszłoby do takiej skali przywłaszczenia pieniędzy. Prokurator w swej mowie bagatelizowała też rolę Iwony Góreckiej Sęczek, ówczesnej naczelnik Wydziału Podatków i Opłat Lokalnych, a obecnie Skarbnik Miasta Świnoujście choć braki pieniędzy z wpłat następował w obu wydziałach. Prokurator zażądała m.in. dla Jolanty K kary 2 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności z zaliczeniem aresztu, grzywnę 300 stawek dziennych po 100 zł, oraz obowiązku naprawienia szkody Urzędu Miasta. Dla Wiesławy M. prokurator zażądała 1 roku i 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata., grzywnę w wysokości 50 stawek dziennych po 100 zł i zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych na 2 lata.

Obrońca z urzędu Jolanty K. prosił o łagodniejszy wyrok, gdyż wedle niego oskarżona przyznała się do kradzieży jedynie 15 % z podawanej kwoty, ponadto były dwie kasjerki i trudno obarczać pełną winą tylko jedną, a rola Romów nie była bez znaczenia. W ostatnim słowie Jolanta K. popłakała się i wykrztusiła jedynie słowo „Dziękuję” .

Obrończyni z urzędu Wiesławy M. była po raz pierwszy na rozprawie w tym procesie, niemniej jednak jej mowa była nad wyraz rzeczowa i świetnie uzasadniona. Zwróciła uwagę, na to, że zgodnie z opiniami ekspertów Wiesława M. nie była w stanie kontrolować zapisów w programie komputerowym. Nie dała wiary zeznaniom świadków z urzędu, gdyż były one niespójne i nielogiczne. Zarzuty prokuratury w stosunku do Wiesławy M uznała za absurdalne podkreślając, że już na etapie wstępnym nie powinno ich być. Wniosła jednoznacznie o uniewinnienie byłej naczelnik. Szczegółowo argumentowała także Wiesława M. odnosząc się do wielu najistotniejszych kwestii, które podważały opinie prokuratorską. Więcej w papierowym wydaniu gazety.