08.02.2013 6:57

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

Z dawnych kronik grodu – księga III (125)

Wicekasztelanka Bamicha ci aktywności wielkiej nabrała i za gadanie do magicznego okienka się wzięła. Pobredziła sobie baba co to jej na język ślina przywlokła. W gaworzeniu z Lesio Bezwątkiem powiadała w magicznym okienku dla przykładu, że to niby jeden taki tam pisarczyk kłamliwe słowa na papier leje, że roboty, których ona pilnuje inaczej przebiegać miały, a gród spuścił z tonu i na placyku Zwolnionym ślizgawki już nie robi. Widać krótką ci wyjątkowo pamięć babsko posiada i zdolność do manipulowania w sobie jak rzadko kto nosi.

Przecie o robotach owych to koś inszy z nią gadał i napisał takoż jak to Bamicha powiadała i co plany niosły jakie ci ona sama przyjęła. Tera wicekasztelanka wszystko przekręca i na inszych gada co to niby kłamliwe słowa pisują. Nie pierwszy to przykład takowy, kiedy to baba owa co to więcej niekiedy grodowi szkodzi nawet niż sam kasztelan Oponusus rzeczy takowe brednią podszyte powiada za prawdę głosząc. We dworze w Szmalcborku ci przecie takoż słynna z tego że dziś powiada „białe”, a jutro „czarne” wydzierając się na dworzan, że przecie nigdy za życia swego nie powiadała „białe”.Taka to już pokrętna istota z dwoistym jęzorem, jak to u żmiji jakiej. I takoż jak gada jakowego traktować ją trza.

Kasztelan Oponusus przez niektórych „Zwieraczem” zwany na ostatnim Ględzisku takoż dał popis przez co znowu słoma z butów mu zatęchła wylazła. Jako że za pana jedynego na włościach w Winoujściu się ma, co to jak udzielny książę dzieli i włada bez żadnego na łapy popatrywania na dopytywanie ględziołków z Klanu Poeonoitów rzekł coby sobie cichcem nasłuchowania jakoweś pomontowali jak chcą wiedzieć co też władza grodu robi. Zrazu się przypomina jak to już kiedyś do ględziołka Daktyla Oponusus powiadał, że mu pewnikiem zwieracze popuściły. Niepojęte jak to ów kacyk i buc niebywały do grodzian gada za nic ich nie szanując ino siebie wywyższając, a przecie powodów ku temu kasztelan Oponusus ni krzty nie ma. Po tym zajściu całym i Ględziska ukończeniu Oponusus okrutnie zły był na Peonitów własnego błądzenia nie widząc.

- A to paskudy, te peonickie babska, co to mnie kąsać próbują, a już szczególnie Kurszyna co to jej nie cierpię tak, że jak głos zasłyszę to mi gęsia skóra się na cielsku podnosi. Udusiłbym z chęcią łapami własnymi. Dumaj ino chyżo Knebbelsie jak tu jej krzywdę jaką uczynić, coby zabolało jak nie wiem co to i wtedy czuć się lepiej będę - powiadał kasztelan w zaciszu swojej komnaty do swego sługi Karla Luza wiernie stróżującego przy kasztelańskim tronie.

cdn

 Gall Anomal

 (wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)