27.01.2012 7:16

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

Z dawnych kronik grodu – księga III (77)

Kasztelan Oponusus wielce był zaskoczon tym, że grodzianie co to przybyli na otwartą dysputę jak urządzić śliczności wielkiej wodny grodzki zakątek, co to byłby perełką wśród inszych, krzywo poglądali na jego i wicekasztelanki Bamichy zamysły o chat tam budowaniu, miast miłośnikom kryp i żagli go całkiem oddać. Kasztelan uparł się jak osioł jeden, interes złocony w tym widząc i ślipiami już nowego stosu płynacych talarów upatrywał, a i chatę jedną dla siebie na przyszłość w marzeniach już układał. Po raz drugi już o chat stawianiu dla bogaczy przy wodnym zakątku powiadał i trzymać się tego miarkował. Za pierwszym razem widząc opór grodzian odpuścił licząc na to, że proste ludziska z czasem zapomną i jak się umocni we władzy to na wszytko mu zezwolą. Tera znowu swoje plany postawił o chat tam budowaniu, krypy i żagli na tor boczny odstawiając.

To, że grodzianie na dyspute przybyli i za nic mieli jego i Bamichy planowanie ubodło kasztelana cierniem w serce samo. Nie pomogły Bamichy gadania, niby znawców kryp marne opowieści dziwnej treści i planistki z Sierścina pitolenie jak bez myśli głebszej smędzenie , grodzianie i tak przy swoim zdaniu trwali.
- Ucieka mi jeszcze jeden zyskowny interesik życia przez tych grodzian co to krypy i żagli nad wszytko miłują i krzyżować moje zamysły planują. Nawet jak ględziołków przekonają  i ci przeciw mnie staną na budowanie tam chat nie zezwalając to inszy wybieg zrobię. Po prostu na ten czas orzeknę, że talarów w mieszku w Szmalcborku nie starcza na żywot prosty, a godny w grodzie i coś przedać trzeba. Tedy przedam ów śliczności wielkiej wodny grodzki zakątek Germanikom albo  Wikingom jakim , a swoje i tak zarobię  i takoż nic z tego grodzianie mieć nie będą.. A, że mój czas się zwolna kończy to złotym strzałem podobnym do szwgrowskiego poletka dzieło zwieńczę - mruczał do wiernego Knebbelsa Karla Luza rozeźlon nieco Oponusus.
 Jakosik się kasztelanowi ostatnimi czasy słabo życie wiodło, bo to i w rodzinie kłopoty wielkie z zięciny odejściem , a i przeciwności losu w robocie okoniem stawały i drażniły Oponususa chwiejnym obraz przez niego ułożony czyniąc. Grodzianie na ślipia coraz więcej widzieli dostrzegając błądzenie kasztelana, jego gierki marne a obrzydliwe jak mało co i nienawiść żółcią tryskającą  o jego ślinoplecemniu już nie mówiąc, bo po prawdzie to częstokroć trudno wyłowic było z gadania sens głębszy a przy tem prawdziwy. Unosił się coraz częściej Oponusus nerwy popuszczając do błędów zmuszon się przyznać, choć nigdy nie rzekł odwaznie, że pobłądził.  Wyszło ci dla przykładu jak szyło z worka, ze kilka księzyców temu nie znosząc dla zasady samej Kompaniji Żaglowników nie dał poletka obo Wielkiej Tratwy przy wyspie Karasi coby tam kryp utrzymanie na czas zimy zrobic. Nie dał i już na swoim stawiając i opazując kto tu władzy ster w łapskach trzyma. Dał to poletko innym, coby tam kwitnace interesa czynili. Te zaś przez kilka ksieżyców poletko zacne trzymali marne talary płacąc, nic tam nie urządziwszy. I tak gród się nie dorobił, grodzianie potrzebnego poletka dla gości co talary ze sobą przywożą krainę wyspiarską oglądając takoż nie mieli i klapa ino z tego się wielka uczyniła Winoujście zubożającv miast bogacić. Ale co tam Oponusus swoje czynił.
         Takoż dziwne rzeczy się na grodzkich traktach działy. Pokopali gród cały mawiając, że lepiej będzie traktami się przemieszczać. Poniszczyli przy tej okazyji to co nie tak dawno za ciężkie talary uczynione dla wygody było i jeszcze powiadają w bezczelności wielkiej, że nic się nie stało, nic się nie stało ...ino lepiej będzie.  A po prawdzie to już widać , że lepiej to ino w ułamku niewielkim, a po całości to głupotą kole. Swoje Oponusus z wicekasztelanka Bamichą co mu oczkiem w głowie czynili na nikogo nie poglądając. Nowe projekta o czym już kasztelan gadał półgębkiem to budowana przy trakcie do Germaników stacyja z oleum do wozów po traktach jeżdżących. Oponusus gadał mimiochodem, że Germaniki co to po oleum tłumnie zjeżdżają co by traktów grodu nie blokowali to trza im uczynić stacyję pod nosem u granicy przebiegu.. Ni słowa nie rzekł co też gminna wieść gorąco niesie, że sam tam swoje paluchy przy tym interesiku maczać  postanowił żeby ten swój skromny inaczej majateniek pomnożyć póki jeszcze można z władzy korzyści czerpiąc. Innymi słowy jak się tak zdrowym slipiem przypatrzeć to nic to jak ino folwark prywatny Oponususa kwitł tu w najlepsze, a ciemne i bojaźliwe w większości grodzianie ino łby spuszczali, słowy się  nie odzywając co by władztwu nie podpaść i  za całkiem zniewolonych robili końca zywota ino upatrując, z kromką chleba w wychudzonej , steranej łapie.                                           cdn.


Gall Anomal

(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)