27.12.2011 7:25

Czy pojedziemy koleją do Berlina?

Czy ze Świnoujścia pojedziemy koleją bezpośrednio do Berlina? Na to pytanie trudno dzisiaj odpowiedzieć. O usprawnienie i przyspieszenie połączenia kolejowego z Berlinem ubiega się Szczecin. Na odbudowę przedwojennego połączenia z Berlinem ma nadzieje Świnoujście. Odtworzenie połączenia Świnoujście-Szczecin nie jest na rękę wojewodzie zachodniopomorskiemu. Zależy mu, bowiem na modernizacji linii Berlin-Szczecin-Świnoujście, a nie budowie 40 kilometrów torów tylko po niemieckiej stronie wyspy Uznam. - Nie jestem zainteresowany takim połączeniem. Tego będę pilnował w komisji polsko-niemieckiej - mówi Marcin Zydorowicz.

Działania Szczecina

Na początku marca tego roku w Berlinie odbyły się rozmowy na temat rozwoju bezpośredniego połączenia kolejowego Szczecin – Berlin. W rozmowach województwo zachodniopomorskie reprezentowali wicemarszałek Wojciech Drożdż oraz radni województwa. Do Berlina pojechali także przedstawiciele Urzędu Miasta i radni Szczecina. W spotkaniu uczestniczyli także: Danuta Dominiak-Woźniak - przedstawicielka Ministerstwa Infrastruktury RP w Berlinie, przedstawiciel Brandenburgii oraz prezes Związku Komunikacyjnego Berlin – Brandenburg VBB Hans-Werner Franz wraz z współpracownikami. PKP reprezentowali dyrektor PKP S.A. w Berlinie Robert Bajczuk i Zbigniew Zarychta – dyrektora Zakładu Linii Kolejowych w Szczecinie (PKP PLK).
Aby usprawnić dotychczasowe połączenie Szczecina z Berlinem trzeba zelektryfikować 40 km linii kolejowej na odcinku od Gumieniec do Passow. Pozwoli to na wyeliminowanie przesiadki. Niemcy wyliczyli, że elektryfikacja kosztować będzie 70 mln euro.

W Berlinie wynegocjowano umowę w sprawie elektryfikacji linii kolejowej i zwiększenia prędkości pociągów do 160 km/h (obecnie jest 120). Dokument zakłada także poprawę bezpieczeństwa i skrócenie czasu podróży do półtorej godziny. Jednak strona niemiecka deklaruje, że wykonanie prac będzie możliwe dopiero w 2018 r. lub później, bowiem takie niewielkie odcinki nie są wśród priorytetów federalnego ministra transportu. Szczecin z takiego odległego terminu nie jest zadowolony.

Działania Świnoujścia

W 2004 r władze Świnoujście razem z powiatem Przedpomorze Wschodnie podpisały list intencyjny w sprawie odtworzenia przedwojennej linii kolejowej Świnoujście – Berlin (od stacji początkowej Heringsdorf). Od tego czasu trwają starania o realizację tego zadania.

Ciekawostką jest to, że przed wojną na tej trasie kursowało 12 pośpiesznych pociągów dziennie i pokonywały ją w około 2 godziny i 15 minut (!).

Początkowo zakładano, że linia miałaby w Świnoujściu przebiegać od skrzyżowania ulic Wojska Polskiego i 11 Listopada, lasem i łąkami za Osiedlem Rycerska, w stronę dawnego przejścia granicznego Garz i dalej przez Karnin. Przed wojną był tam most, po którym jechał pociąg. Po wojnie został rozebrany. Do dziś pozostała jedynie jego część podnoszona. Aby pociąg ze Świnoujścia mógł dojechać bezpośrednio do Berlina, trzeba wybudować tory na południu wyspy Uznam, także w Świnoujściu. Tereny pod budowę linii kolejowej zarezerwowano w przygotowywanym planie zagospodarowania przestrzennego obszaru II Świnoujścia. Jednak z uwagi na to, że mieszkańcy Osiedla Rycerska zaprotestowali przeciwko tej lokalizacji postanowiono wyłączyć teren pod budowę linii do odrębnego opracowania. Tak więc jej lokalizacja jest nadal otwarta.

W marcu tego roku w Berlinie odbyła się konferencja na temat szans na odtworzeni tej linii. Uczestniczyli w niej niemieccy parlamentarzyści, również przedstawiciele Europarlamentu, minister transportu, budownictwa i rozwoju regionalnego Niemiec, premier Kraju Związkowego Meklemburia Przedpomorze Wschodnie, przedstawiciele niemieckich linii kolejowych. Polskę reprezentowali m.in. wicewojewoda zachodniopomorski Ryszard Mićko i prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz. Wówczas to prezydent Świnoujścia mówił, że połączenie kolejowe z Berlinem oznacza większą dostępność do Świnoujścia mieszkańców 5,5- milionowej berlińskiej metropolii, a tym samym wzrost dochodów z turystyki i usług.
Odbudowa tej linii znalazła się, co prawda w Planie Federalnym Infrastruktury Transportowej niemieckiego rządu, ale to parlamentarzyści zadecydują, czy pieniądze na budowę przyznać czy nie. Niemcy liczą też na pomoc Unii Europejskiej. Na ułożenie 40 km odcinka torów oraz na odbudowę mostu kolejowego w Karninie, potrzebne będzie przynajmniej pół miliarda złotych. W tej chwili największym problemem jest rentowność linii.

Więcej w papierowym wydaniu gazety