17.12.2011 9:52

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

Z dawnych kronik grodu – księga III (72)

Jakby mało tego było wicekasztelanka Bamicha znowu ciała niemożebnie dała kiej to na sabat Klanu Niewiast, Bab i Podlotków wraz z Dusi Burki Kółkiem „Nasz ci ten gorod” zaszła i w imieniu kasztelana Oponususa głos dać musiała. Miała ci ona tam mądrością się wykazać i słowy wydumane rzec co to ino potwierdzą jakaż to zmyślna władza w Winoujściu rządy sprawuje dla dobra grodzian i szczęśliwości pokoleń wieli. Ku wielkiemu zdziwieniu zebranych jednakoż się okazało, że babsko za nic się do gadania nie przygotowało i takowe androny prawiło, że słuchającym na zemdlenie się z obrzydzenia zbierało.

Ino Bamicha zębiska szczerzyła dla wrażenia dobrego, ale to co rzekła to i prosta przekupa na targowicy wygłosić mogła z marszu oderwawszy się od pietruszki, marchewki i pyrów. Widać gołym ślipiem było, że choć temat tego sabatu znany ci był to Bamicha ni krzty się nie przyłożyła coby choć niewiele słów w myśl jakąś ułożyć dla zrozumienia ogólnego. Dla wielu co tam przybyło mądrości oczekując zwykłą stratą czasu się to okazało. To ci nie pierwszyzna, że kasztelan Oponusus z łapanki sobie wicekasztelankę Bamichę na stołek złapał ino dlatego, że mu głęboko w oku siedziała , żonichę za młodu przypominając. Ona ci to jednakowoż nie bardzo sobie na stołku radziła, błędy czyniąc, a Oponusus bronił baby jak swojej, wyznać nie chcąc, że rady nie daje, sprawy psuje i głupoty dnia każdego czyni, zła sławę ino przynosząc.

- A niech tam se gadają, że Bamicha głupoty czyni i nieprzydatna. Mnie tam skora i wygodna wielce. A jakby co to przecie będzie na kogo zwalić winy wszelakie, a ja nadal pozostanę jako mąż opatrznościowy, Wielki Budowniczy Odnowiciel co top gród z drewna murowanym uczynił i po wsze czasy w pamięć grodzian zapadł jako ów jedyny – mruczał do się kasztelan Oponusus w swej komnacie w Szmalcborku, podglądając w magicznym okienku, co też raby jego żonichy w robocie przy obkładaniu kół wozów grodzian czynią i czy aby lewych interesów z boku nie kręcą.

Na te władcy mamrotania wszedł Knebbels Karl Luz niosąc słowy o tym co to w takim jednym przez władzę nie kupionym wieścionosie pisują.

.- O panie, władco niezrównany, mądrością jak żywy wulkan tryskający i światłość wielką pod grodzkie strzechy niosący znowu ci źle pisują błędy niby jakoweś wytykając. Bamichy się czepiają, że nie wie co robi, a pląta się w gadaniu jak nikt inny i dawnemu poliwojowi Makiełce , co to szkołę imienia Dzierżymordy kończył łatę nieróbstwa kleją, że wodę w grodzie marnotrawi – rzekł ze strachem w ślipiach Karl Luz.

- Na Bamichę to nie śmiej gadzie jeden ani marnego słowa rzec, to święta i robotna kobitka co to ino cieszyć mnie wielce potrafi – zaryczał jak zraniony niedźwiedź kasztelan Oponusus, ciskając ze ślipiów błyski mordercze, czym przyprawił Knebbelsa o serca szaleńcze kołatanie – A co do Makiełki to i po prawdzie cosik z nim trza zrobić, boć przecie w Pomiędzyzdroju sobie radę z popitnej wody oszczędzaniem młoda kobitka radę dała, a u nas cięgiem kłopot z tym jest, a Makiełka ino bajdurzy, że lepiej będzie, ale kiedy już nie powiada - spokojniej już z wysokiego tronu rzucił słowy kasztelan.

- O panie, władco niezrównany, mądrością jak żywy wulkan tryskający i światłość wielką pod grodzkie strzechy niosący, dyć przecie do onej sotni od wody i smródki dla pomocy Makiełce dałeś Strażniczkę Grodzkiego Mieszka Iwi Sączek i Alexa Jasiuka-Co to kasy szuka, to i jak sam powiadałeś dzięki nim obojgu lepiej przez to tam będzie? - rzekł z cicha Karl Luz.

- Tak rzekłem? Ano jak tak to i zaprawdę lepiej będzie, boć przecie wiem co mówię – odrzekł wielce z siebie zadowolon kasztelan Oponusus.                        cdn

Gall Anomal

(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)