Po tym jak w Siersćinie łeb temu u marszałkusa ukręcić chcieli wspomagając tym samym Oponususa, w ślipia się to tym z cicha ciemnym rzuciło. Trop złapali i wartko po nim poszli, co też i gwoździem kolejny dla Oponususa się stawało. Pomartwiony całkiem Oponusus się zrobił i pokazywać się za bardzo publice szerokiej w grodzie nie chciał. A jeszcze do tego jego ukochany, wierny jak psi okaz Knebbels Karl Luz zachorzał i opieki władcy nie mógł dawać takiej jak to zwykle bywało. Zbrakło więc tego co to ściemę za ściemą plótł na okrągło ino sukcesa wszędzie kasztelana i grodu widząc o plamach jakowyś za nic nie wspominając. Jak ci takiej chwalaczki z palucha wyssanej dnia każdego Oponusus wokół siebie nie słyszał to i wierzyć w to przestawał, a świat w czerni mu się rysował, jak to mazidło co to niegdyś często na włosie własne używał, a tera ino z rzadka bo i co trefić już nie było.
- I jeszcze te wieścionosy paskudy co to bezeceństwa wypisują nerwy mi wzruszają, rozedrganie ich powodując – żalił się w zaciszu komnaty do wicekasztelanki Bamichy ukochanej – tera nie opisali, że w naszym grodzie bogactwo i piękno ino zagościły, a grodzianie żyją jak pączki w maśle pod rządami moimi. Insze grody pod niebiosy wychwalali, że takie do żywota najlepsze, a o nas nic a nic, nic a nic, oj nic a nic – plótł jak opętany Oponusus do Bamichy, która to i tak mimo uszu puszczała swoje gierki układając. A było co układać, boć przecie Oponusus choć coraz głośniej powiadał, że do obierania nowego znowu stanie w szranki do kasztelańskiego tronu to Bamicha Pinokią zwana i tak swoje plany zacne miała. Popatrywała na starcze zwiotczenie widoczne już u kasztelana dumając, że czas już nadszedł, by władza cała w babskie łapki popadła, a przecie ona po temu najlepsza, bo nie ma ci bab mądrzejszych nad nią jedyną.
- A jak nam się do życi dobierać będą za kładkę i chatę do wozów to co my zrobimy, co zrobimy ty moja głowo mądra i przebiegła? - zamartwiał się znowu Oponusus w ślipia wicekasztelanki z nadzieją się wpatrując.
- Jak to co Rafiego Łyskę i Remisa na tacy położym, winą całą obarczając i po kłopocie – rzekła w powadze wielkiej Bamicha.
- Po prawdzie mądrze powiadasz, boć porzecie i kogo inszego nie można wystawić...i po kłopocie – uspokoił się nieco roztrzęsiony kasztelan, przez co poniektórych zwieraczem zwany. cdn
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl