Dzików w mieście stale przybywa - informuje Robert Karelus rzecznik prezydenta Świnoujścia.- Znajdujemy się w otulinach Wolińskiego Parku Narodowego i Naturpark Insel Usedom.To naturalne środowisko dużej,na pewno liczonej w setkach populacji tych zwierząt. Niestety bardzo się "udomowiły". W dużej części to wina człowieka. Na promenadzie mają łatwy dostęp do resztek pożywienia z punktów gastronomicznych. Są dokarmiane przez turystów, którzy warchlaki traktują jako swoistego rodzaju maskotkę, lubiąc się z nimi fotografować czy wręcz głaskać.W ten sposób , tak naprawdę, robimy im krzywdę, oddzielając od środowiska naturalnego, w którym powinny te zwierzęta egzystować.
Nie zdajemy sobie też sprawy, jak groźna może być locha stająca w obronie swoich małych. Dziki pojawiają się w miejscach publicznych, gdzie chociażby ze
względów bezpieczeństwa , nie można prowadzić odstrzału: przede wszystkim w Parku Zdrojowym, promenadzie, a nawet na plaży.Niszczą klomby ,trawniki, co szczególnie widać w Parku Zdrojowym, który nie tak dawno kosztem ponad 12 milionów złotych odzyskał swoją historyczną świetność. Prowadzimy z nimi walkę różnymi sposobami.Opryskiwane są preparatem drzewa.Wykładana jest karma , która powoduje u dzików zgagę. Wysypywane są specjalne ścieżki z przysmaków dzika , które mają je odprowadzić do lasu.Niestety te metody nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Nie chcemy odstrzeliwać dorosłych osobników. Warchlaki też potrzebują rodziców. W związku z tym zdecydowaliśmy się na bardziej humanitarne metody zmniejszenia populacji dzika na wyspach ,przede wszystkim na Uznamie.
-Od trzech tygodni w parku zamontowana jest specjalna odłownia. Została wkopana dość głęboko w ziemię. Jest wysoka na ponad 1,5 metra i przysłonięta od góry siatką. Wszystko po to, aby dziki nie mogły się podkopać, ani jej przeskoczyć.
Jej ustawienie poprzedził monitoring miejsc, w których najczęściej żerują dziki. W pobliżu odłowni systematycznie wysypywane są przysmaki dzików m.in.: ziarna kukurydzy, razowy chleb, specjalna zapachowa pasza. Wszystko po to, aby dziki najpierw polubiły miejsce, gdzie znajduje się odłownia. Gdy to już nastąpi, kolejnym krokiem jest wykładanie karmy już w samej odłowni, co ma na celu zachęcenie dzików do wnętrza.
Obserwacja zainstalowanej odłowni wykazała, że dziki przychodzą w to miejsce przede wszystkim między godzinami 22.00 a 23.00.
- Teraz czekamy, aby do odłowni weszło całe stado, a nie tylko pojedyncze sztuki – mówi Ryszard Czeraszkiewicz ( na zdjęciu), który zajmuje się odłowem dzików.
Odłownia jest tak skonstruowana, że po wejściu stada, dziki same uruchomią zapadnię, która odetnie im drogę wyjścia.
W każdej chwili, jeśli tylko zajdzie potrzeba, ustawiona zostanie druga odłownia.
- To zależy od migracji stad. Na bieżąco monitorujemy sytuację. Jeśli tylko pojawi się więcej dzików, to zamontujemy dodatkową odłownię – mówi Ryszard Czeraszkiewicz.
Odłowione w ten sposób dziki trafią najpierw do Ośrodka Hodowli Zwierząt w Miastku na Pomorzu i dopiero stamtąd do lasu.
Na zdjęciu Ryszard Czeraszkiewicz przy jednej z odłowni.
Tekst i zdjęcia Rzecznik Prezydenta Miasta
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl