W zeszłym roku, po tym jak na wiele oddziałów toksykologicznych trafiły dzieci zatrute dopalaczami, 2 października Główny Inspektor Sanitarny wydał decyzję o wycofaniu z obrotu produktu pod nazwą Tajfun oraz „wszystkich produktów podobnych mogących mieć wpływ na bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia ludzi”. GIS nakazał też zaprzestanie działalności „obiektów służących produkcji oraz sprzedaży wskazanych wyrobów”. Na podstawie tej decyzji w całym kraju zamkniętych zostało około 1400 sklepów z dopalaczami, w tym trzy sklepy działające na terenie Świnoujścia.
Sprawa wywołała ogromne poruszenie. Pojawiły się głosy, że sklepy zamknięto niezgodnie z prawem. Zdaniem prawników, GIS nie powinien wydać jednej decyzji o zamknięciu wszystkich sklepów lecz tyle decyzji, ile sklepów zamierzał zamknąć. Właściciele 600 z nich odwołali się od decyzji. Mają oni szansę ubiegać się od państwa o odszkodowania. Zwróciliśmy się do GIS, aby zapytać o to, jak sytuacja wygląda obecnie:
- W chwili obecnej Główny Inspektor Sanitarny dokonał rozpatrzenia większości złożonych wniosków o ponowne rozpatrzenie sprawy, które zostały skierowane do GIS przez adresatów decyzji z 2 października 2010 r. w sprawie tzw. „dopalaczy”. Decyzje wydawane przez GIS są decyzjami kierowanymi do każdej ze stron indywidualnie, a rozstrzygnięcie wynika ze stanu danej sprawy. Warto też wspomnieć, że w stosunku do znacznej liczby handlarzy „nowymi narkotykami” równolegle do postępowania administracyjnego toczącego się przed GIS, prowadzone są postępowania karne przez inne organy ścigania, takie jak policja i prokuratura – podaje Elżbieta Otwinowska, naczelnik Wydziału Programów Zdrowotnych z
Departamentu Promocji Zdrowia, Biostatystyki i Analiz. - W związku ze złożonymi wnioskami o ponowne rozpatrzenie sprawy, które zostały skierowane do GIS przez adresatów decyzji z 2 października 2010 r. w sprawie tzw. „dopalaczy”, GIS nie udziela informacji w zakresie liczby postępowań toczących się w stosunku do podmiotów z poszczególnych województwie czy też powiatów, ze względu na ochronę interesów stron.
- Nie zauważyliśmy dotąd, żeby dopalacze były w obiegu. Zdarza się, że ktoś ma przy sobie susz roślinny albo amfetaminę, ale na tego typu środki nie natrafiamy. Cały czas sprawdzamy, czy takie punkty z dopalaczami nigdzie nie powstają – twierdzi Dorota Małysa, rzeczniczka świnoujskiej policji.
Więcej w papierowym wydaniu gazety.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl