Śmiecie mógł wyrzucić też ktoś z sąsiadującego bezpośrednio z laskiem budynku wspólnoty mieszkaniowej przy tej samej ulicy. Baterie prawdopodobnie były zbierane przez kilka osób. Wskazywał na to odrębne woreczki, w które były zapakowane niektóre ich partie. Być może baterie zbierało kilka osób zamieszkałych w jednym z tych budynków, pozostawiając je na przykład w zsypach na śmiecie, a osoby sprzątające budynki nie wiedziały, co z nimi dalej zrobić i zaniosły wszystko do lasu. Nie mniej ktoś okazał się kompletnym ignorantem, jeśli chodzi o ochronę środowiska. Zużyte baterie zawierają bowiem metale ciężkie takie jak ołów, kadm, rtęć, lit. Wymienione metale ciężkie są niebezpieczne dla środowiska, gdy trafią bezpośrednio do kosza, bądź co gorsza na dzikie wysypiska. Dlatego też musimy nauczyć się oddzielać je od zwykłych śmieci poprzez segregację "u źródła", czyli bezpośrednio w domu. Aby to ułatwić Ustawa z dnia 24 kwietnia 2009 o bateriach i akumulatorach wprowadziła wiele wymogów. Między innymi w stosunku do sklepów, które handlują bateriami.
Jeśli chodzi o znalezisko, to nasz czytelnik, po pokazaniu nam znaleziska, własnoręcznie wyzbierał wszystkie wyrzucone baterie i żarówki i zaniósł właśnie do „Biedronki”.
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu „Wyspiarza niebieskiego”
Tekst/foto eska
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl