Do tej pory wszyscy zamawiający mogli już co prawda korzystać z takiej formy, ale trzeba było zapłacić firmie, która udostępniała do tego specjalną platformę. Teraz nic to już nie będzie kosztowało. Pozostaje tylko jeden problem, nikogo z urzędników nie można zmusić do wybrania tej drogi udzielenia zamówienia publicznego. Nie jest to bowiem obligatoryjne. Ta nowa droga jest jednak instrumentem pozwalającym ocenić przejrzystość działań urzędników. Umożliwia również - co niezmiernie ważne - zaoszczędzić od 10 do 20 % w porównaniu do tradycyjnych form. Skąd się to bierze? Otóż, w zwykłym przetargu przedsiębiorca proponuje jedną , ostateczną cenę. Natomiast biorąc udział w e-licytacji, widzi o ile niżej zeszli jego konkurenci i może dać jeszcze niższą cenę. Procedura ta przypomina typowe aukcje internetowe tyle, że zamiast jak najwyższych cen proponowanych przez nabywców, potencjalni wykonawcy zamówienia oferują ceny jak najniższe.
Co warte podkreślenia urzędy same mogą wewnętrznymi aktami prawnymi nałożyć taki obowiązek stosowania e-przetargów przy pewnych kategoriach dostaw i usług. Takie rozwiązanie np. przyjął już stołeczny Ratusz i według wyliczeń pozwoliło to zaoszczędzić sporo pieniędzy podatnika. A co na to Urzędy w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie?
Więcej na ten temat w gazetowym wydaniu „Wyspiarza niebieskiego”
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl