WYSPIARZ niebieski
Jedyny tygodnik ukazujący się w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie

15.07.2010 8:44

NAGRADZANY TALENT - KAROLINA SZCZEPANIK

U pani Iny Porębskiej śpiewa trzeci rok. W tym roku skończyła gimnazjum i wybiera się do Mieszka I. Swoim głosem i dojrzałą interpretacją zachwyca wielu...

Wyspiarz niebieski: Do tej pory przeżyłaś już sporo dobrych chwil na scenie. Które z nich zapadły Ci najgłębiej w pamięci?

Karolina Szczepanik: Te związane z największymi sukcesami, bo one przynoszą mi za każdym razem nowe doświadczenia. Pod wpływem tych doświadczeń rozwijam się. Pamiętam bardzo dokładnie każdy mój występ, czy wielki czy mały, czy przyniósł sukces, czy nie.

W.n.: Pierwszym sukcesem był...

K.Sz. :Zaczynałam w Świnoujściu od „Arkadii” i każdego roku udawało mi się zajmować pierwsze miejsce. W tym roku nie występowałam z powodu choroby. Pierwszy konkurs poza Świnoujściem to był Szczecin „Śpiewać każdy może”, który odbywał się w 2008 roku, w Pałacu Młodzieży. Tam otrzymałam po raz pierwszy tytuł LAUREATA Tego samego roku zostałam laureatką przeglądu amatorskiego ruchu artystycznego. Następnego roku nie mogłam już startować w tym konkursie ze względów regulaminowych, ale wystąpiłam jak zaproszona laureatka z poprzedniego roku. Wystąpiłam natomiast w tym roku i ponownie zostałam nagrodzona tytułem LAUREATA.

W.n.: Następne festiwale i same nagrody...

K.Sz.: Poszukiwałam nowych konkursów, bo startowanie w kółko w tych samych nie daje satysfakcji. W Ustce brałam udział w Nadbałtyckim Festiwalu „Bursztynowe słoneczko”. Potem pojechałam do Częstochowy i już podczas eliminacji otrzymałam wyróżnienie od dyrektora tego konkursu, który zaproponował mi udział w festiwalu w Hiszpanii, w Lloret del Mar. Dyrektor festiwalu nie był w jury i nie miał na werdykt żadnego wpływu. Na samym festiwalu zdobyłam główną nagrodę – Grand Prix i nagrodę Prezydenta Częstochowy. Kiedy mi ją wręczano po prostu się popłakałam. W pobitym polu zostało wiele świetnych głosów, a śpiewa się tam do 21 roku życia. W nagrodę otrzymałam tam jeszcze wyjazd na festiwal do Portugalii, ale ten odbędzie się dopiero w przyszłym roku. Wcześniej pojadę na międzynarodowy festiwal do Berlina. Jako, że w Hiszpanii otrzymałam I miejsce otrzymałam wiele zaproszeń na festiwale do różnych krajów, m.in. bezpłatny wyjazd do Soczi (na koszt organizatorów). W Hiszpanii spotkali się sami najlepsi, którzy powygrywali festiwale u siebie (Rosja, Niemcy, Portugalia, Hiszpania, Kazachstan, Słowacja, Włochy). Obowiązkowo wszyscy śpiewali po angielsku.

W.n.: Kilka zdań o festiwalu...

K.Sz.: Byłam jedną z młodszych wykonawczyń. Inni mieli do swoich piosenek specjalnie opracowane układy choreograficzne, ja nie, miałam tylko swój głos i swoją interpretację. Poziom konkursu był niesamowicie wysoki i ja tak naprawdę na nic nie liczyłam. Cieszyłam się , że w ogóle mogłam tam pojechać. Traktowałam to jako jeszcze jedno doświadczenie. Jak się dowiedziałam, że zostałam nagrodzona, to było to niesamowite, fantastyczne przeżycie. Można było uzyskać w sumie 140 punktów od jurorów, których było siedmiu, ja otrzymałam 139! Potem okazało się, że w historii tego festiwalu nie było jeszcze wykonawcy indywidualnego z tak wysoką punktacją. Zostałam wyściskana, wycałowana przez jurorów. Usłyszałam wiele miłych słów od ludzi, którzy się na tym znają. Nie mieli do mnie żadnych uwag, nie czepiali się niczego. Bardzo sympatycznie rozmawiała ze mną piosenkarka z Georgii. Jestem przeszczęśliwa! W związku z tym sukcesem, zapewniam, nie odbija mi.

W.n.: Śpiewanie, jak każde hobby, to bardzo kosztowna sprawa. Twoje bardzo obciążają rodzinny budżet.

K.Sz.: Dzisiaj kosztuje wszystko. Nie ma u nas studia nagrań i już samo to jest kosztowne. Na razie bardzo mi pomógł pan Radek Dobke. Na festiwale trzeba jeździć dość daleko, a to są niemałe koszty. Przydałby się jakiś sponsor. Z tego, co wiem, moje koleżanki z innych miast mają swoich sponsorów, a wcale nie osiągają takich sukcesów jak ja. MDK nie pokrywa niczego. Teraz ten wyjazd moich rodziców kosztował 4 tys złotych na jeden tydzień. A takich konkursów jest sporo. Żeby jeździć, żeby coś zdobywać, potrzebne są fundusze. Przecież na scenie także trzeba wyglądać. Itd., itd...

W.n.: W najbliższej przyszłości...

K.Sz.: Teraz czeka mnie we wrześniu konkurs w Berlinie. Jeszcze nie wiem, co tam zaśpiewam. Jakoś sobie radzę i z nauką i z festiwalami. Jedno nie przeszkadza drugiemu. W tym roku średnią ocen miałam 5,2. Otrzymałam piękne pamiątkowe grawertony od dyrektora mojej szkoły. To są wspaniałe pamiątki.

W.n.: Co dalej z nauką śpiewu?

K.Sz.: Pani Ina nosi się w tym roku z rezygnacją z prowadzenia studium, a to ze względów finansowych. Pracuje ona nawet nie za symboliczna złotówkę. Ja jestem pani Inie niesłychanie wdzięczna. Cokolwiek by nie było dalej – jestem jej wdzięczna za podstawy estradowe, wokalne, których mnie nauczyła. A z nauką? ...nie wiem.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.

Tygodnik "WYSPIARZ niebieski"
Świnoujście  •  ul. Armii Krajowej 12  •  Pasaż Centrum  •  I piętro, p. 109
Tel. +48 91 327 10 64  •  Tel./Fax +48 91 321 54 36

www.wyspiarzniebieski.pl