Ów czas zarazy sprzyjał ino grodzkiej władzy boć to żywot skrępowany był nakazami i zakazami, a swoje w zaciszu komnat albo i z oddali można było knuć, w ślipia ludziskom nie popatrując. To poczynania wszelakie dworzan w Szmalcborku ułatwiało, a i z kontrolą bez owe ograniczenia na bakier bywało. Ino maskowanie obliczy obowiązkiem powszechnym było, łap spryskiwanie odtrutką, dystansowanie i kontakta ograniczone pomiędzy ludziskam.. To wszytko sumując ino skłaniało do pokrętności i ściemy uprawiania bez obaw, że grodzianie gromadnie na trakty wyjdą władzy błądzenie wytykając i uwaleniem strasząc. Co ino możliwe było to wytyki w sieciowaniu, gdzie ludziska popisy dawali hejtując niekiedy okrutnie i bez opamiętania.
Dwór Szmalcbork sam dla siebie i bez onych co sprawy załatwiają kwitł w owym czasie zarazy w najlepsze. Ino kłopot był z kronikarskiego popatrywania w tym, iż robiące tam dworzanie jakby loty znacznie obniżyli i częstokroć sprawy mieli za nic, niczym się nie przejmując i obaw żadnych nie mając. Rozprężenie ci na dworze panowało okrutne i nikt nie panował już nad owym chaosem. Wszytko się jakosik odwlekało, ślimaczyło niemożebnie i trudności w górę ino piętrzono, Królowało „nie uda się”, „nie dy rydy” a i takoż „ino tak być musi, choć my nie na Rusi”.
Kasztelan Oponusus rodem z Ormiani to ci już tak posunięty w leciech i opadnięty w lotności, że i przykro to widzieć . Do Szmalcborka z rzadka zagląda i cięgiem z wolnego korzysta. Pewnikiem we własnej chacie ciężko tyrając, jak wół dla dobra grodu i grodzian jego (nie, no chyba poniosła mnie kronikarska fantazyja !). A tak po prawdzie to ino do otwarcia przekopu zmierza i nazwania go swoim imieniem, a co później to niech się wali. Ano jeszcze działa coby wyspowy świat biznesu się kręcił bez jakowych przeszkód. Takoż umyślił już kasztelan wsparcie dać swojej wicekasztelance. Dlatego wiela Bamicha w onym czasie wzięła na siebie - rządząc niepodzielnie i bezkrytycznie, nie dopuszczając nikogo do głosu jako, że i tak przecie zawsze ma rację. A i jak kto śmie w swej mądrości, co inszego nie daj boże rzec ,to Bamicha na śmierć go zagada i kota ogonem odwróci, swoje zawsze na wierzchu utrzymując. Ot taka „żelazna kobita” na wyspiarskiej niwie, wyrosła i okrzepła w swej szczelnej zbroi. Natomiast wicekasztelan Pasuj zwany takoż Szujką albo Psujką - na odstawce swoje małe kręcił o szczytach marząc. Trzymał wpływy w działce przynależnej, za cenę wszelaką sprzeciwu żadnego nie znosząc i popatrywał, gdzie tu jeszcze na czas przyszły wspierające głosy grodzian wyrwać można... cdn.
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl