WYSPIARZ niebieski
Jedyny tygodnik ukazujący się w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie

12.09.2019 5:16

Co w trawie piszczy?

„Łąka kwietna jest jednym z najprostszych sposobów na wprowadzenie natury do ogrodu. I wcale nie zawsze trzeba czegokolwiek wysiewać. Można po prostu pozwolić rosnąć temu, co samo wyrasta, można trawnik kosić trochę rzadziej i już zyska na tym przyroda” – mówi dr hab. Łukasz Łuczaj, prof. Instytutu Biotechnologii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Na terenie całej Polski trwa bezwzględne koszenie "zieleni" zarówno miejskiej, jaki przydrożnej pomimo, że jest w stanie śmierci biologicznej.

 

Przez całe lato obserwujemy w różnych punktach miasta koszenie trawników i poboczy ulic. Odbywa się to kilka razy od maja do września. Czy jest to potrzebne, czy nie szkodzi naszej przyrodzie. Oczywiście jest konieczne na boiskach, placach zabaw, poboczach ulic, skrzyżowaniach ulic. W pozostałych przypadkach niekoniecznie, zwłaszcza miejskich skwerach czy podwórkach osiedlowych. Przemawiają za tym zmiany klimatyczne i problemy ekologiczne, które powinniśmy zacząć traktować bardzo poważnie.

Co przemawia za tym, aby większości traw nie kosić tak często. Jednym z argumentów jest to, że wysoka trawa lepiej wyłapuje pyły i tłumi hałasy. Trawa to jeden z największych producentów tlenu i pochłaniaczy dwutlenku węgla. Jak podają materiały zamieszczone w Internecie, „badania przeprowadzone w Nowym Jorku pokazują, że trawy w Central Parku usuwają z atmosfery około 6 ton dwutlenku węgla rocznie. Bez trawy nie nastąpi sekwestracja dwutlenku węgla (wchłanianie CO2), a nasz ślad węglowy urośnie. Pochłaniają też szkodliwe pyły i cząsteczki z powietrza odpowiedzialne za zanieczyszczenie powietrza. Dla porównania jeden hektar lasu sosnowego usuwa z atmosfery około 20 ton dwutlenku węgla rocznie. Trawy i drzewa to nasi najwięksi sojusznicy w walce o klimat i przetrwanie.”

Wysoka trawa oraz współwystępująca na trawnikach roślinność jest ostoją miejskiej różnorodności biologicznej. To w nich mieszkają jeże, jaszczurki lub żaby. Im większa jest bioróżnorodność, tym lepiej z punktu widzenia ochrony środowiska. Im wyższa trawa, tym więcej owadów, a te z kolei przyciągają ptaki. Dzięki temu w naturalny sposób nakręcamy łańcuch żywieniowy, a tym samym niepotrzebne są niezbyt bezpieczne dla zdrowia opryski przeciw np. komarom czy meszkom. Ktoś może argumentować, że kosząc trawę pozbywamy się kleszcze. Nic błędniejszego. Kleszczom żyjącym w trawie jest wszystko jedno, czy trawa jest wysoka, czy przystrzyżona.

Rośliny powszechnie uważane za chwasty, nierzadko pełnią ważne funkcje w stabilizowaniu ekosystemu np. zapobiegają rozprzestrzenianiu się gatunków inwazyjnych czy zwiększają wilgotność gleby. Wysokie trawy to doskonałe schronienie dla wielu gatunków owadów, ale także innych zwierząt np. żab, jaszczurek czy jeży. Pozostawiając wysokie trawy, dajemy szansę na zakwitnięcie polnym kwiatom. Bez trudu na trawnikach kwitną maki, krwawnik, rumianki, powój, mniszek lekarski, babka, owies brodaty czy łoboda tatarska. Ta ostatnia ma zdolność hiperakumulacji metali ciężkich, oczyszcza z nich glebę. Jak podają fachowcy na trawnik w przeciętnym polskim mieście ciągle pada deszcz nasion ok. 200 gatunków.

Ponadto wysoka trawa obniża temperaturę powietrza. Im wyższa, tym zdaniem ekologów lepiej działa. Przeprowadzone pomiary pokazują, że trawnik może być nawet o 30 st. chłodniejszy od asfaltu i o 20 st. od gołej ziemi.

Strzyżenie trawników wielokrotnie w roku włodarze miast, zarządy spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot mieszkaniowych argumentują przede wszystkim estetyką. Niestety przystrzyżony w środku upalnego, suchego lata niewiele ma z estetyką. Wystrzyżony do samej ziemi trawnik długo nie odrośnie, będzie pożółkły. Trawników w mieście się nie podlewa, więc prędko nie będą miały szans na zazielenienie się. A tu zaraz kolejne strzyżenie, i wiatr rozwiewa piasek podłoża.

W wielu miastach w Polsce odchodzi się już od częstego przycinania trawników. Starczy jeden dwa razy i to nie równo z ziemią. Zyskiem z takiego postępowania są oszczędności w budżecie. W miastach rośnie też moda na kwietne łąki – czyli nieskoszone trawniki obsiane kwiatami polnymi, np. makami, chabrami, kosmosami czy lnem.

Najwyższy czas aby w Świnoujściu wzięto te wszystkie argumenty pod uwagę. Żeby nie było tak, jak ostatnio obserwowaliśmy na jednym z osiedli, kiedy to koszono „trawnik” zupełnie wysuszony. Po kosiarce została goła ziemia. Takie sytuacje nie powinny się powtarzać.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.

Tygodnik "WYSPIARZ niebieski"
Świnoujście  •  ul. Armii Krajowej 12  •  Pasaż Centrum  •  I piętro, p. 109
Tel. +48 91 327 10 64  •  Tel./Fax +48 91 321 54 36

www.wyspiarzniebieski.pl