Na wynik wpłynęło z jednej strony zwykłe lekceważenie podszyte brakiem zrozumienia u młodych wyborców, którzy nie poszli głosować. Bo im to zwyczajnie „wisi”, bo wolą posiedzieć w kompie i gierkach, bo myślą, że wszystko i tak im się należy i optymistycznie zakładają, że to dostaną, a tak w ogóle to i tak stąd wyjadą w lepszy świat. Zwyciężyła zaś z drugiej strony układowość, strach, przyzwyczajenie, załapanie się m.in. na lep ciasteczek rozdawanych na placu Wolności, poczęstunku, kwiatków i słodkich słów pod adresem znaczącej grupy nauczycieli i seniorów podczas imprez w hotelu Radisson Blu. Do tego uściski dla licznych działkowców, urzędników i pracowników podległych firm. Wartkim nurtem płynęły przy każdej okazji obietnice, zapowiedzi i zapewnienia, granie na tunelu i przyszłych, planowanych bądź dopiero rozpoczętych inwestycjach miejskich. To u wielu wzbudzało niczym nieuzasadniony zachwyt, upojenie się wątpliwym przecież sukcesem i wiarą w roztaczane plany. Nie bez znaczenia dla wyniku był też zakorzeniony układ developerski z rzeszą wdzięcznych za możliwość dalszego betonowania miasta nazywanym jego oszałamiającym rozwojem. No i stało się. Po 21 latach rządów w mieście Świnoujście nadal będzie nim teoretycznie na 5 lat zawiadywał obecnie blisko 71-letni prezydent Żmurkiewicz, człowiek dwóch epok. Czy starczy mu starczych sił, wszak już jest emerytem, a co do zdrowia to przecież różne słychać pogłoski? Tak jak i te, że być może w przyszłym roku jako guru samorządowców trafi do Senatu wypinając się na tych, którzy mu zawierzyli jako prezydentowi.
Zdumiewające poniekąd, a jednocześnie ze wszech miar totalnie niesprawiedliwe pozostanie to, że ten dotychczasowy i zarazem nowy prezydent swoją kampanię wyborczą prowadził w dużej mierze za publiczne pieniądze, bez urlopu i najczęściej w standardowych godzinach swojej pracy, sprytnie wykorzystując podległych ludzi, miejską i zaprzyjaźnioną bazę. Tradycyjnie wydana w okresie wyborczym za pieniądze z budżetu miasta „chwalaczka” zwana podsumowaniem minionej kadencji stanowiła w zasadzie program wyborczy, bowiem większość zapisanych tam zadań to melodia przyszłości. To jak się okazuje większości Wyspiarzy nie przeszkadzało, co tylko potwierdza, że można ich dowolnie i do skutku „rolować”. Żenujące!
I pomyśleć, że dla zwykłej ludzkiej zdrowotności i czystości intencji można było postawić w tym wyścigu na innego konia, który nie tkwi w wieloletnich układach, konformizmie i co ważne, któremu się chce ambitnie pokazać - że można!, w przeciwieństwie do spracowanej szkapy, której na niczym już specjalnie nie zależy...
KMN
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl