Ta sprawa toczy się już od 2004 r. Zaczęła się aresztowaniem kasjerki Jolanty K. w piątek, 26 listopada 2004 r. Najpierw śledztwo, potem skierowanie do sądu aktu oskarżenia, w rezultacie którego odbyło się już kilka rozpraw. Ile ich jeszcze będzie tego na razie nie wie nikt. Póki co wszystko się toczy zgodnie ze scenariuszem w jakże wielu polskich sprawach sądowych.
Kasjerka „wyprowadziła” w setkach tysięcy gotówkę z kasy Miasta, a stan zgodności urzędowej kasy z zapisem komputerowym danego dnia był kontrolowany przez naczelnika Wydziału Księgowości. Jak onegdaj powiedział rzecznik prezydenta Robert Karelus: Pani naczelnik składała swój podpis na codziennych raportach kasowych. Pod każdym raportem kasowym podpięte były pokwitowania„kasa przyjmie”. Obowiązkiem naczelnika wydziału było sprawdzanie zgodności z wydruku generowanego przez system ze stanem środków w kasie. mówiąc ograniczano się jedynie do sprawdzania stanu zgodności komputerowych zapisów z aktualnymi wpływami gotówki do kasy. A póki co była kasjerka cieszy się wolnością, ponieważ jakiś czas temu została zwolniona z aresztu, a w sezonie letnim można było ją zobaczyć pracującą na miejscowej promenadzie, a chętni mogli sobie z nią uciąć nawet ciekawe rozmówki.
Gwoli sprawiedliwej oceny całej sytuacji, jak do tego procederu doszło, trzeba przypomnieć, że w czasie „przywłaszczania” gotówki z urzędowej kasy przez Jolantę K. - naczelnikiem, odpowiedzialnym za wymiar oraz „ściąganie” podatków i opłat lokalnych, była dzisiejsza Skarbnik Miasta Iwona Górecka-Sęczek. To jej bezpośrednio podległy sprawy dotyczące windykacji zaległych należności. Niedbalstwo w nadzorze nad spłacalnością podatkowych należności budżetowych, brak kompetencji, a czasem wręcz - jak się dowiedzieliśmy - widoczna niechęć do współpracy z dociekliwym naczelnikiem wydziału księgowości - sprzyjały powstaniu bałaganu i piętrzeniu trudności w „dochodzenia do prawdy”, która była oczywista. Gdyby bowiem personel podporządkowany obecnej Skarbnik Miasta, wykonywał wówczas należycie swoje obowiązki windykacyjne i na bieżąco monitował swoich dłużników, to sprawa kasjerki byłaby bowiem „ załatwiona” szybko i sprawnie.
Więcej w najbliższym gazetowym wydaniu „Wyspiarza niebieskiego”
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl