Między innym znalazła się tam informacja na temat zrealizowania zadania polegającego na utworzeniu centralnego biura wypisów. Jako termin jego realizacji dyrektor podała 2012 r. Rozumieć, więc należy, że takie centrum już funkcjonuje. Biuro to miało być rozwiązaniem sprawy wypisów ze szpitala, po zwolnionych sekretarek medycznych, które to funkcjonowały przy ordynatorach poszczególnych oddziałów. Na nich to ciążyła tzw. robota papierkowa, między innymi przy wypisach.
Centralne biuro wypisów fałsz li to czy prawda?
Ostatnio miałam przyjemność być pacjentką oddziału chirurgicznego naszego szpitala. Po zakończonym leczeniu musiałam odebrać wypis oraz recepty na zaaplikowane leki. Miał go tego samego dnia przygotować jeden z lekarzy, tak informował mnie ordynator oddziału. Był czwartek około godz. 11. Usiadłam spokojnie w korytarzu, gdzie jest sekretariat oddziału i gabinety lekarskie. Czekałam spokojnie do godz.13, od której to, jak informuje o godzinach wydawania wypisów tabliczka na drzwiach sekretariatu. Zastukałam do jednych drzwi, do drugich, trzecich. Wszędzie było pozamykane. Nie było, kogo się nawet zapytać, gdzie i kiedy będzie wypis. Około godz. 14.15 zrezygnowałam z czekania. Przyjechałam następnego dnia (piątek) przed godz. 13. W korytarzu czekało na wypis kilka osób. Sekretariat był zamknięty. Zamknięty był gabinet ordynatora. Zagadnięty w sprawie naszych wypisów, przechodzący korytarzem, jeden z lekarzy odpowiedział, że on dzisiaj nie ma dyżuru na oddziale i na temat wypisów nic nie wie. Kolejny lekarz przechodzący korytarzem zapytał czy „wszyscy państwo po wypis” i poszedł sobie dalej. Około 14.30 pierwszy lekarz informował, że lekarze operują, że potrwa to zapewne jeszcze długo i nie wiadomo, czy będą wypisy. Byli pacjenci zaczęli się denerwować informując, że czekają choćby na informację, do kiedy będzie opiewało ich zwolnienie lekarskie, czy w poniedziałek mają iść do pracy, czy brać urlop. Co z receptami na których wypisane są niezbędne leki. Ja zrezygnowałam po raz drugi z czekania na wypis. Uprzednio jednak zadzwoniłam do swojej rodzinnej lekarki, czy przyjmie mnie, mimo, że nie jestem zarejestrowana, i wypisze receptę na zaordynowane leki. Po raz kolejny po wypis udałam się w poniedziałek. Zanim pojechałam na pierwsze piętro postanowiłam rozejrzeć się na parterze. W korytarzu prowadzącym do izby przyjęć znalazłam przylepioną do ściany kartkę, informującą, że wypisy odbiera się w biurze wypisów. Udałam się we wskazanym kierunku i na tzw. nos, bo nie było żadnego szyldu, weszłam do mieszczącego się na końcu korytarza pomieszczenia. Akurat siedząca tam na kanapie pani z zainteresowaniem oglądała swoje paznokcie. Zapytałam czy otrzymam tutaj wypis. Pani spytała, z jakiego oddziału, po czym skierowała mnie na pierwsze piętro, czyli tam gdzie już oczekiwałam dwukrotnie. Więcej w papierowym wydaniu gazety.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl