- Z wykształcenia politolog. Nauczyciel, aktor, poeta. Kim pan tak naprawdę się czuje?
- Czuję się człowiekiem, który ma różne pasje i zainteresowania. Stara się je realizować.
- W której z pasji do tej pory najbardziej się Pan zrealizował?
- Myślę, że w teatralnej, chociaż poezja idzie równolegle do aktorstwa. Robiłem wiele przedsięwzięć aktorskich opartych o poezję, również o swoją. Pomijając okres licealny gdzie te pasje też miały miejsce, realizowałem je w Krakowie w okresie studiów. Byłem aktorem teatru Na-Di Andrzeja Jamroza, teatru KTO Jurka Zonia. Potem w Świnoujściu było Centrum Sztuki. W 1983 r. dołączyłem do Antoniego Karwowskiego, który już w nim działał. Kiedy robiłem kurs instruktorów teatralnych w Szczecinie, jako pracę dyplomową z koleżankami z kursu robiliśmy spektakl na podstawie poezji Kazimierza Ratonia. Z tym spektaklem byliśmy na festiwalu teatrów poezji w Rzeszowie, gdzie zdobyliśmy nagrodę.
- Czy myślał Pan kiedyś żeby w Świnoujściu założyć teatr amatorski?
- Centrum Sztuki trwało krótko. Przestało istnieć w 1985 r. Antoni Karwowski wyjechał ze Świnoujścia, a ja zająłem się wychowywaniem synów. Nie było czasu na teatr. Potem zaczął się okres przemian – budowanie kapitalizmu. Przez dziewięć lat byłem poza swoimi pasjami. Do 1999 r. prowadziłem firmę z Piotrem Ogińskim. Firma zresztą funkcjonuje do dzisiaj.
- W tej chwili też sięga Pan po aktorstwo.
- Tak się złożyło, że po ponownym przyjeździe do miasta Anety Kruk, która założyła Ośrodek Działań Teatralnych, sprowokowany przez nią, wróciłem do swoich zainteresowań.
- Może teraz wróci pomysł na teatr amatorski?
- Aneta próbuje coś w tym kierunku robić. Staram się ją wspierać w tych działaniach. Formuje się grupa osób dorosłych, które chciałyby coś robić i mam nadzieję, że to się uda. - - - Wracając do poezji. Pierwszy wiersz napisał Pan...
- Zacząłem w okresie licealnym. To była twórczość jeszcze bardzo młodzieńcza. Potem na studiach poważniej dotykałem poezji. W tomik, który właśnie wydałem w rozdziale „Wiersze pierwsze” są wiersze, które powstały w tym okresie. W 1993 r. jakby przypadkowo moje wiersze dostały się do rąk osoby, która przekazała je sekretarce wydawnictwa „Ottonianum”. Zaproponowano mi wydanie tomika wierszy. Skonstruowałem je w taką jednolitą całość. Było to „Czekanie na słowo”. W tomiku umieściłem także wiersze przetłumaczone na j.angielski. Poprosiłem też poznanego w tym okresie duńskiego malarza i grafika Maxa Parylewicze, żeby mi dał kilka swoich prac. Dostałem kilkanaście drzeworytów. Do zilustrowania tomiku wybrałem bodaj jedenaście.
Więcej w papierowym wydaniu gazety.
Rozmawiała Anna Kamińska - Szpachta
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl