W spotkaniu uczestniczyli ze strony władz prezydent Janusz Żmurkiewicz i jego zastępca Barbara Michalska oraz Wiesława Worożańska-Skorupka, zastępca naczelnika Wydziału Ewidencji i Obrotu Nieruchomościami UM.
- Być może państwo się przyzwyczailiście do tego poziomu handlu , ale ja i wielu mieszkańców mamy na ten temat odmienne zdanie. Mieszkańcy mówią mi, że ul. Wojska Polskiego wygląda fatalnie. Tam do dziś jest bałagan. Tak było 20 lat temu i co tak ma być za następne 20 lat? – mówił m.in. na wstępie prezydent.
W dalszej części zarówno B. Michalska jak i W. Worożańska- Skorupka informowały o inwentaryzacji faktycznie zajmowanej powierzchni pod handel i konfrontacji tych danych z zawartymi umowami. Część na zlecenie wykonywał geodeta, a wystawki osobiście z należytą starannością badała Worożańska-Skorupka. Okazało się, że umowy w większości przypadków nie były spójne z zajmowanym terenem. Jedynie w czterech przypadkach dzierżawcy płacili za grunt nieco większy od tego który faktycznie wykorzystywali. Jest także kilka przypadków, gdzie korzystający z terenu miejskiego nic nie płacili do kasy miasta. W wielu przypadkach handlujący zajmują większy teren miejski niż ten za który płacą. Innym, powszechnym grzechem jest choćby powiększanie pawilonu handlowego kosztem zmniejszenia terenu wystawki i częste poddzierżawianie nowej zamkniętej powierzchni innym osobom.
B. Michalska zwróciła też uwagę, że tak naprawdę to sprawa dotyczy 42 dzierżawców i poddzierżawcy winni rozmawiać nie z władzami miasta, ale z osobami od których poddzierżawiają teren, czy obiekty handlowe.
Podczas spotkanie uściślono także definicję słów pawilon handlowy i wystawka. Tym pierwszym jest obiekt kubaturowo zamknięty, a wystawka to dodatkowo wydzierżawiane miejsce wokół pawilonu przeznaczone na ekspozycję towarów bez możliwości zamykania gruntu. Zastępca naczelnika poinformowała też o zmianę opłat za dzierżawy. Zostały one zrównane, gdyż dotąd handlowcy ze Stowarzyszenia „Granica” płacili nieco niższe stawki. Teraz dla wszystkich są równe i wynoszą w przypadku pawilonów 72 zł za m2 w sezonie i 20 zł za m2 w okresie zimowym. Natomiast za dzierżawę terenu pod wystawki zarządzeniem prezydenta z 17 kwietnia br. podniesiono stawkę z 30 do 40 zł za m2 netto.
- Dzisiaj kończymy z fikcją, będziemy płacić za to z czego korzystamy – podkreślał prezydent.
Handlowcy twierdzili jednak, że podniesione stawki są zbyt wygórowane. Ponadto uważali, że można przecież podnieść estetykę terenu, gdzie jest prowadzony handel. Nie widzieli też możliwości przeniesienia się do hali targowej jaka miałaby powstać przy ul. Bałtyckiej z ich udziałem finansowym, bądź też wybudowana przez zewnętrznego inwestora przy zachowaniu obecnych stawek za dzierżawy. Uważają, że kupujący odwiedzają uliczne targowisko lubią raczej spacerować na świeżym powietrzu (często z psami), a do hali jeśli takowa będzie już nie pójdą.
Wypowiedzi handlowców były zróżnicowane. Jeden z nich np. narzekał, że rocznie płacił dotąd 27 tys zł, a teraz będzie płacił 74 tysiące złotych. Natychmiast został przez władzę skontrowany. Okazało się, że ma umowę na dzierżawę 28 m2 pod pawilon i 72 m2 pod wystawkę natomiast jego pawilon handlowy zajmuje powierzchnię 111 m2, a grunt pod wystawkę zajmuje 6 m2. Prezes Stowarzyszenia Granica z kolei powiadał, że ludzie z zagranicy przyjeżdżają na to uliczne targowisko, bo to jest dla nich atrakcja, a stawka 40 zł + VAT handlowców wykończy. Na pytanie prezydenta za jaką stawkę wobec tego on sam poddzierżawia innym miejsce do handlowania odmówił odpowiedzi zasłaniając się tajemnicą handlową.
Handlujący bezwzględnie mieli natomiast rację co do ilości i jakości toalet jakie im się proponuje na tym terenie.
- Szukamy osoby, która przejmie od nas jedną toaletę i zechce ją poprowadzić. Nie ma zainteresowania, bo jest pytanie ile osób korzysta z lasu, a ile skorzysta z toalety. Postawimy jeszcze dodatkowo dwie toalety – mówił na to prezydent – natomiast 245 tysięcy złotych zapłaciliśmy dodatkowo w 2011 r za wywóz śmieci podrzucanych w tym rejonie przy śmietnikach wzdłuż ulicy. A przecież jest obowiązek, że każdy handlujący powinien mieć swój śmietnik. Przecież nie postawię strażnika przy każdym pojemniku – mówił Żmurkiewicz.
Handlowcy dalej gremialnie podkreślali, że obecne stawki są zabójcze.
-To nie likwidacja bezpośrednia targowiska ulicznego, ale przymus do likwidacji po takich wygórowanych cenach – mówili.
- Jeśli ktoś miał 20 m powierzchni do handlowania, a dziś ma 70 m i uważa, że za dużo teraz płaci to niech zrezygnuje z tego dodatkowo zajmowanego terenu – uznał wtedy prezydent
Jeden z handlujących zapewniał, że przez 6 lat świnoujski urząd nie odpowiadał na jego pisma w których deklarował uregulowanie spraw terenu wykorzystywanego przez niego na miejsce do handlu. Ponadto handlowcy słusznie zauważyli, że przez długie lata były na targowiskach wielokrotne kontrole Straży Miejskiej, zbierały opłaty urzędowe kasjerki i nikt im nie zwrócił dotąd uwagi na zajmowanie niewłaściwego terenu, czy też bezzasadną jak się teraz okazuje rozbudowę zadaszeń pawilonów itd. Na te słowa krytyki nie padła z kolei żadna odpowiedź ze strony przedstawicieli urzędu. Nie ulega wątpliwości, że brak kontroli to ewidentna przecież wina władz miasta i urzędników, którzy od lat nadzorowali przygraniczny handel. Wina zatem za istniejący targowy bałagan niewątpliwie leży pośrodku.
KMN
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl