WYSPIARZ niebieski
Jedyny tygodnik ukazujący się w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie

25.12.2012 10:42

W poszukiwaniu samego siebie

Urodził się w Świnoujściu. Tu ukończył nauki wszelakie. Z tytułem magistra wszedł w świat ludu pracującego. A było to na wyspach polskich, także i angielskich. Językowo radzi sobie bardzo dobrze, czego dowodem jest nie tylko praca w Holandii czy w Anglii. Jak pisze o sobie: „Bakcyl literatury już w dzieciństwie zasiał we mnie swoje ziarna i mniej więcej na początku nowego millenium zaczęły one kiełkować”. I zakiełkował wydaną w 2005 roku książką „Beczka soli”, w 2006 r. wydaniem opowiadania „Kocurek” w antologii opowiadań i w 2007 r. oraz książką „Kebab z kota”. Od 2006 roku rozpoczął współpracę z twórcami seriali, które chętnie oglądamy. I tak jest do teraz. Dalej? Jak zwykle – nieodgadnione.

Wyspiarz niebieski: Najpierw „samo życie” - jak do niego trafiłeś? Napisałeś dialogi do 12 odcinków. Tylko tyle? A potem?

Bartosz Łapiński: Wszystko zapoczątkowała „Beczka soli”. Dzięki niej stałem się niejako oficjalnie „człowiekiem pióra”, i tak się złożyło, że mogłem poznać nowych ludzi – to właśnie jeden z tych kontaktów, nawiązany za sprawą bezcennej Uli Kapusty, zaowocował propozycją pisania dialogów do tego serialu. Ludzie, którzy piszą i wydają książki, są czasami wchłaniani przez tą branżę. Nie powiedziałbym, że dwanaście odcinków, jak na debiut kogoś bez wykształcenia scenariuszowego, to jest „tylko”. Ta praca tak mi się spodobała, że postanowiłem szukać czegoś dalej właśnie w tej branży. To było 5 lat temu, przeniosłem się do Warszawy i miałem ogromne szczęście bo prawie od razu znalazłem pracę. No i dalej tu jestem.

W.n.: Potem w innej TV serial „Na Wspólnej”. Ten romans trwa już kilka lat? Jak wygląda tworzenie scenariusza od kuchni? Jest was w zespole kilkoro. Czy każdy ma inny wątek?

B.Ł.: Tak, to już prawie pięć lat przy „Na Wspólnej”. Scenariusz jest tworzony przez zespół, w tej chwili jest nas pięcioro, w tym główny scenarzysta, a raczej scenarzystka, bo dziewczyny są bardzo prężne w serialowym świecie. My wymyślamy i rozpisujemy historie, tworzymy tzw. drabinki, potem inny zespół pisze na ich podstawie dialogi. Ten system działa tak samo na całym świecie, przy każdej produkcji serialowej, chociaż nie zawsze występuje podział na zespół scenariuszowy i dialogowy. Wątki wymyślamy wspólnie, potem, już w domu, rozpisujemy je na sceny. Każde z nas ma swoich ulubionych i „nieulubionych” bohaterów, ale czasem się wymieniamy. Ja mam zasadę, że nie odmawiam kiedy nagle mam pisać coś innego niż zwykle, tylko raz złamałem tą zasadę, kiedy byłem po prostu zmęczony od dawna ciągniętą historią jednej z bohaterek. Pierwsza wersja scenariusza to dopiero początek, na przestrzeni tygodnia jest on mocno redagowany i przerabiany, a czasem pisany od nowa. Dlatego generalnie główną zasadą scenarzysty powinno być nie przyzwyczajanie się do tego co napisał. W literaturze też się to przydaje. Ja się tego szybko nauczyłem.

Telenowele i „soap’y – opery mydlane”, bo właśnie tym gatunkiem jest „Wspólna”, są często traktowane z góry. Oczywiście nie jest to wyrafinowany produkt w świecie mediów, ale zapewniam, że to niełatwa praca, i nie dla każdego. Wielu, którzy twierdzą, że takie historyjki wymyślą na poczekaniu, szybko wykłada się na zasadach i dramaturgicznych wymogach takich produkcji.

W.n.: Organizacja produkcji serialu jest zupełnie różna od wyobrażeń odbiorców....

B.Ł.: Jest to całkiem spore przedsiębiorstwo, duża ilość ludzi, wiele etapów produkcji. To fajne, zgrane towarzystwo, które zdecydowanie lubi swoją pracę – to się przydaje, bo żeby to wszystko zgrać trzeba naprawdę dużego wysiłku logicznego i logistycznego.

 

W.n.: Sposób mobilizowania siebie do pisania

B.Ł.: Przede wszystkim deadline, czyli nieprzekraczalny termin, uzgodniony wcześniej, na kiedy ma być gotowy materiał. Ale dość często te terminy tworzę sobie sam, np. umawiając się do kina, zakupy, imprezę, i wtedy słowa płyną zadziwiająco szybko i sprawnie.

 

W.n.: Dla nas, odbiorców niektóre wątki są nudnawe, przydługie, czy w kulisach słychać takie głosy?

B.Ł.: Oczywiście wsłuchujemy się w opinie publiczności, czytamy fora internetowe, słuchamy co mają do powiedzenia znajomi – to bardzo cenne. Raz na kilka lat robione są duże badania fokusowe. Ale generalnie my sami wiemy, kiedy wątek jest nudny, niestety czasem wychodzi to dopiero kiedy cała historia jest już napisana i w większości nakręcona.

Więcej w papierowym wydaniu gazety.

Przepytywała: Ula Kapusta, foto: arch. B.Ł.

 

 


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.

Tygodnik "WYSPIARZ niebieski"
Świnoujście  •  ul. Armii Krajowej 12  •  Pasaż Centrum  •  I piętro, p. 109
Tel. +48 91 327 10 64  •  Tel./Fax +48 91 321 54 36

www.wyspiarzniebieski.pl