- Widzicie tak się urządzić trza jak to nasz kasztelan ino potrafi. Zgody na budowanie wszelakich chat w grodzie daje, a te dobre ludziska z sercem wielkim, co to je stawiają zawszeć jakiś kat z wdzięczności wielkiej mu darują. No i co wówczas z takowym kątem począć – trza na tym ino zarabiać, wyjścia przecie inszego nie ma. To ino przymus taki zostaje, bo niby czemu chatka ma stać pusta grzybem i pajęczyną porastając. Tak to ci już jest i dlatego kasztelan nasz Jego Nieomylność, Światłość Nieustająca i Zbawca tak się tronu trzyma od księżyców wielu, boć lubi okrutnie tę robotę, a grodzian usłużnych, datkiem hojnych w szczególności wielkiej - mówili po wielokroć przy gorzałce, ale i przy tem z cicha dla ostrożności wielkiej grodzianie na Usramie. Poznając zatem słobość kasztelana do chat kolekcjonowania już pojęli czemu to tak wielce Oponususowi zależy na chat budowaniu na poletkach w śliczności wielkiej grodzkim wodnym zakątku, gdzie krypy z żagli stawiać można. Insze grodzianie takoż o tym dumali, ale jakże inaczej to postrzegając, czemu wyraz głośno dawali.
- Ano przecie po prawdzie to i wstydno wielce, że nasz Oponusus to żywot pędzi jak nie we dworze w robocie kasztelańskiej to w obkładalni kół do wozów grodzian, co to zwą ją oponolandią. Jego Nieomylność, Słońce i Księżyc w jednym, w godziwym własnym pałacu przecie bywać winien i jemu się należy w końcu za tę ciężką harówę co dnia każdego czynioną, za to żył prucie dla grodu i dobra godzian odpowiedni kąt niejeden właśnie w tej wodnej perełce, zakątku śliczności wielkiej postawić – przekrzykiwali się nawzajem tak aby kasztelan posłyszał , słowy te wołając pospołu, ględziołek Waldi Buc z ględziołką Dulką i knebbelsem Karlem Luzem. Miód ci lali tym na skamieniałe serce Oponususa, któremu marzyło się przecie okazały pałac postawić, gdzie by wjechał wozem swoim ze strony jednej, a z drugiej wodnym ścigaczem w dal umknął. Dumał przy tem, co by ten co tam chaty stawiać będzie o nim władcy niepodzielnym najsampierw pomyślał.
Na ten czas w Ględzisku grodzkim w Szmalcborku żywot wartko się toczył i zmagania z góry na przegraną skazane Klanu Peonitów z Klanem Komuhunów wspartym satelitowymi cielskami nieustannie trwały. Ględziołki z Klanu Komuhunów widząc swą przewagę śmielej coraz sobie poczynali robiąc co umyślili i na nikogo już nie zważając. Chatę dla podrostków co to ją prowadził Dario Ros-czek na zamknięcie skazali. Powiadali przy tem, że to z oszczedności koniecznej, a tak po prawdzie to i z powodu takowego, że Dario Ros-czek z dawien dawna podpadł okrutnie przewodzącemu tera Ględzisku Pasujowi, co to zwali go Szujką. Takoż i inszemu z Klanu Komuhunów – Jarwłodowi w interesikach z deczka szkodziła owa chata podrostków, co to i pławieniem w wodzie się zajmowała. Postanowiono i swoje dzieło się działo, a Pasuj łapki z radości zacierał i wspominał jak to go Dario Ros – czek, kiedyś ganiał jak młokosa jakiego, co i tera, że i wielce pamiętliwy był sowicie odegrać mógł. cdn.
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl