Przypominamy, że w budżecie 2011 r. planowana była sprzedaż nieruchomości na poziomie 50 mln zł, natomiast udało się sprzedać kilka nieruchomości na kwotę około 25 mln zł. Dlaczego więc po raz kolejny Miasto przyjęło wariant optymistycznego budżetu, wiedząc, że są kłopoty z uzyskaniem zaplanowanych dochodów majątkowych? Na ten temat i kilka innych rozmawialiśmy z prezydentem Januszem Żmurkiewiczem.
Dlaczego wybrał Pan podobną konstrukcję budżetu do tej z ubiegłego roku, pomimo, że nie udało w ubiegłym roku uzyskać spodziewanej kwoty ze sprzedaży nieruchomości ?
Planując budżet można przyjąć trzy drogi. Po pierwsze zrównoważyć budżet wpisując kwotę ze sprzedaży nieruchomości na maksymalnym poziomie, jaki będziemy mogli zrealizować i wtedy brakujące środki pozyskać z emisji obligacji lub biorąc kredyt, czyli tworząc zadłużenie miasta. Drugi kierunek to przyjąć sprzedaż na minimalnym poziomie, takim na 100% wykonania, ale będzie to kwota bardzo mała a pozostałe środki zapisać w budżecie jako środki pozyskane z emisji obligacji lub kredytu na bardzo wysokim poziomie, który gmina może zaciągnąć. Przypomnę, że Świnoujście jest jednym z niewielu miast w Polsce, zadłużonych na poziomie trzydziestu kilku procent. Mamy, więc duże możliwości pozyskania środków z zewnątrz i każdy bank podpisze z nami umowę a Regionalna Izba Obrachunkowa wyda pozytywną opinię dla tego typu działań. Jest jeszcze trzeci kierunek działania - zmierzający do zbilansowania budżetu minimalizując wydatki przede wszystkim na inwestycje. Czyli zabezpieczyć bieżące potrzeby miasta do minimum ograniczając inwestycje, wpisując te najpilniejsze zadania, które musimy realizować, nie rozpoczynając niczego nowego. Tak też można egzystować, ale miasto nie będzie się rozwijać. To jest jednak wegetacja. Jeżeli się nie rozwijamy, to znaczy, że się cofamy. Każdy będąc na moim miejscu musi jeden z tych trzech wariantów wybrać. Dla mnie zupełnie nie do przyjęcia jest trzecia wersja, czyli stagnacja. Tę drogę wybierają wszystkie te miasta, które mają dzisiaj maksymalne zadłużenie a zainteresowanie ich nieruchomościami jest bardzo znikome. Proszę popatrzeć na Szczecin. Ma on sprzedaż na poziomie Świnoujścia. Takich miast jak Szczecin jest jeszcze więcej. Tam nie ma zainteresowania sprzedażą. Jeśli chodzi o budżet to wybierają trzeci wariant minimalizując rozwój miasta. My mamy dwa wyjścia. Albo zadłużyć się, bo możemy to zrobić, albo pokazać sprzedaż na maksymalnym poziomie, bo mamy dzisiaj podstawy, żeby taką sprzedaż wykazać.
W tegorocznym budżecie zapisano kwotę 53 mln zł ze sprzedaży nieruchomości. Jest, więc Pan przekonany, że jest to zdanie realne, mimo iż w ubiegłym roku sprzedaż była na poziomie 50%.
53 mln zł jest to kwota realna, zważywszy na ofertę, którą prezentujemy inwestorom. To, że się nie sprzedało wszystkich nieruchomości w 2011 r., to jest ten pozytyw, który może być wykorzystany w bieżącym roku. Niesprzedane w ubiegłym roku działki przechodzą jako oferta na ten rok. Plus do tego są nowe nieruchomości, przygotowywane do sprzedaży. W związku z tym oferta jest bardzo szeroka. Do budżetu wpisaliśmy kwotę, która naszym zdaniem ma szansę być zrealizowana. Niezależnie od tego, który wariant konstrukcji budżetu bym wybrał, to będę zawsze krytykowany przez opozycję, bo powiedzą, że wyprzedaję miasto, albo mam nierealne plany sprzedaży, żeby tylko zbilansować budżet. A jeżeli sprzedaż ograniczę to, że zadłużam miasto. Ja wyznaję zasadę, że lepiej postawić sobie na początku roku ambitne zadania, związane ze sprzedażą nieruchomości, mając jedną świadomość, że jeżeli nie wykonam planu sprzedaży, to w trzecim kwartale mogę zawsze pozyskać pieniądze z zewnątrz, żeby zrealizować zadania zapisane w budżecie. Trzeba jednak próbować, trzeba się starać, trzeba pokazywać nasze nieruchomości, trzeba bywać na targach, na wszelkiego rodzaju spotkaniach z inwestorami. Trzeba brać też pod uwagę to, że każda dziś sprzedana nieruchomość, jutro będzie skutkowała nową inwestycją, od której do budżetu będą wpływały podatki, ludzie będą mieli pracę. Te podatki zwiększają nam budżet w zakresie dochodów. To rozwój miasta spowoduje napływ dodatkowych środków, które przeznaczymy choćby na spłatę starych zobowiązań. Trzeba tu przypomnieć, że dzisiaj największym naszym zobowiązaniem jest ciągle jeszcze oczyszczalnia ścieków. Ludzie nie pamiętają, że wiele lat temu wybudowaliśmy oczyszczalnię ścieków na kredyt i dzisiaj i jeszcze przez wiele lat będziemy tą oczyszczalnię spłacać. Co roku przeznaczamy na to cel 8 mln zł. Przyjęty przeze mnie kierunek gwarantuje realizację zadań. Bo zawsze mam alternatywę. Ten drugi wariant mogę zawsze zastosować w odpowiednim momencie, kiedy dojdę do wniosku, że nie wykonam planu sprzedaży. Nie wykonanie planu sprzedaży nie jest dla mnie wielką tragedią, bo mam alternatywę. Co innego gdybym nie mógł wziąć kredytu. Wtedy byłbym samobójcą.
Więcej w papierowym wydaniu gazety
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl