Co poniektórych ślinoplecenie tak okrutnie kiepskie było - o żenadę himalajską się ocierające, że strach grodzian ściskał na myśl samą, że takowe kandydaty starania do Ględziska śmiały czynić. Prym tu wiodła bez zdań dwóch Żmudna Trzebunia, co to takie ślinoplecenie miała, że grodzianie włosie z łbów z przerażenia rwali i wstyd za oną same łykali. Jakoże z Klanu Peonitów była to i Daktyl im przewodzący całkiem się załamał, łepetynę w łapy obłapując i w końcu ucieczką się salwując z miejsca owego słownego boju. Maciejko Krzyżakiem zwany zaś miast do rzeczy mówić, o zdrowiu swym niekiedy powiadał czym zdumienie u słuchaczy wywoływał. Najżywsze ślinoplecenie, wartko jako potok górski płynące miała ino Czarna Otchłań, Kudłatą zwana. Widać ci u niej wyrobienie w gadaniu jako rzadko u kogo, ale konkretu w tym mało ci było, oj mało. Słowy wyrzucane w tempie podziwu godnym, jak to niektóre grodzianie powiadali - wodolaniem najczęściej ci u niej były. Po owym słownym boju wielu grodzian gadało, że to Ola z Namysłowa najgodniej wypadła, słowy przemyślane w spokoju rzucając, bez nerwacji jakowejś i z dumaniem wyrazistym. Wielkich ci ona szans w obieraniu nie miała boć to Winoujście małe i głosów niewiele, ale za to grodzian tłum niemały jej przyklasnął.
W grodzie nawet o ględziołków wybieraniu z cicha nieco się powiadało, bo insza wieść
na przodek się wysunęła ludziska elektryzując. Gruchnęło jako z działa wielgachnego, że synowiec z żonichy pierwszej Leoncja zwanego Strusiem machloje czynił z wojów wozami i do kazamatów trafił. Szybko Leoncjo sporo mieszków talarów pełnych wyłożyć musiał, coby synowca z kazamatów puścili. Strach ci padł z powodu tego na wielu z Klanu Komuhunów, co to powiązane były z Leoncjem i synowcem jego, boć to przecie jak co w powietrzu się śmierdzącym bryzgiem rozniosło to i pobliskie temu grodzianie ochlapane być mogły.
Szmalcbork, ten trawiony żółcią, dworska zawiścią i knowaniami pępek Winoujścia żył ciągle nowymi wyskokami wicekasztelanki Bamichy. Baba ci miała dryg wielki do zrażania sobie grodzian i czerpała z tego pełną rąsią głupoty dnia każdego czyniąc za co wszystkich dokoła skarżyła. Już ci nawet z najwyższego dworskiego czuba westchnienia głębokie płynęły do bóstw wszelakich o zmiłowanie jakie, a ślipia przewracali do bólu na myśl o dalszym patrzaniu dnia każdego na wrzaskliwą, przemądrzałą jak nikt przekupę Bamichę. Ona ci też paluchy maczała w dogadaniu z grodami pobliskimi, w wodzie do picia sprowadzeniu. A tak pogmatwała dogaduszki i przeciągała dumania finisz bez końca razem ze Szczypanem - co to niby na prawach się znał, a ino komplikacje bezrozumne czynił, że całkiem niewiele zbrakło żeby się to w perzynę obróciło. cdn
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl