Świnoujscy radni nie po raz pierwszy okazali, że najlepiej nie wchodzić w drogę prezydentowi i za wszelką cenę nie dopuścili aby zasadność skargi została sprawdzona przez Komisję Rewizyjną. Zaprzepaszczono w ten prosty, uczciwy i transparentny sposób rozstrzygnięcie, czy zgłaszane przez mieszkańca – sąsiada prezydenta zarzuty o nadużywanie stanowiska są zasadne, czy też nie. Proprezydencka większość w radzie pod przewodnictwem Zbigniewa Pomieczyńskiego zrobiła wszystko aby zbagatelizować skargę, umniejszyć jej znaczenie, kategoryzując ją - nie wiadomo na jakiej podstawie - jako sąsiedzkie nieporozumienie, którym nie można się zajmować. Tym samym po raz kolejny postawiono prezydenta ponad prawem.
Sprawa tej skargi ponownie wróciła pod obrady sesji, gdyż w październiku 2008 r także dzięki głosom bezwolnej większości uznano, że to wniosek, a nie skarga i została ona przez świnoujskich radnych oddalona. Za sprawą wojewody powróciła znowu na sesję w Świnoujściu.
Teraz pomimo dołączonych do materiałów sesyjnych dwóch projektów uchwał w tej sprawie, na sesji pojawił się pełen sprzeczności trzeci projekt jednoosobowo przygotowany i to niezgodnie ze Statutem przez przewodniczącego Pomieczyńskiego. Aby dostosować ów projekt do prawa gorączkowo na sesji, w formie obiegowej podpisywali go członkowie proprezydenckiej ekipy radnych. Żeby było ciekawiej to w projekcie tej uchwały w § 1 zapisano, że wniosek J. Stanisławczyka już rozpatrzono uchwałą z dnia 30 października 2008 r. W § 2 zapisano, że w odpowiedzi na wniosek wojewody Rada Miasta uznaje skargę za ........i tu radni mieli sobie określić za jaką. Natomiast w uzasadnieniu do uchwały napisano, że zarzuty wobec prezydenta są całkowicie bezzasadne. A więc miejsca na pomyślunek i demokrację tam zabrakło. Również prezydent zapomniał, że jest osobą publiczną i wyraźnie „pogroził” radnym
- Stoję na stanowisku, że Rada Miasta i inne jej organy powinny rozpatrywać sprawy wszelkie dotyczące miasta. Nie pozwolę sobie, żeby dyskutowano na mój temat, na temat mojej rodziny, na temat moich spraw prywatnych na posiedzeniach Rady Miasta. Te sprawy , jeśli takowe rzeczywiście są powinny być rozpatrywane zupełnie gdzie indziej. - mówił m.in. prezydent Żmurkiewicz.
Radni zanadto nie podyskutowali na temat skargi, gdyż zaniepokojona większość szybko przegłosowała zamknięcie dyskusji. Po czym jeszcze szybciej odrzucono ze strachem wniosek o głosowania imienne i z wyraźna ulgą, uznając skargę na prezydenta za bezzasadną zagłosowało 11. radnych, a 7. było przeciwnych. Spektakl strachu zamarł....
Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu papierowym „Wyspiarza niebieskiego”
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl