Za wyjątkiem oblubionej Iwi Sączek i pyskatej Bamichy gnębił dworzan z każdej okazji korzystając, a i chorobliwą wyższość własną przy tym okazując. Obaj wicekasztelanowie Hojny i Leoncjo zwany Strusiem (jako że kiej trza było rozkaz jakowyś wydać, łeb jak struś w piasek chował), w niełaski kasztelańskie całkiem już popadli. Jeno po kątach się w Szmalcborku błąkali, należne im talary do mieszka chowali i dobre miny stroili, choć na nic już na dworze pozwolić sobie nie mogli. Oponusus zapanował nad wszystkim, panem życia i śmierci zostając. A że nicią sprytnie jak pajęczyną oplótł tych co warto było to i władzę taką mógł w jednym ręku skupić. Grodzianie w Winoujściu zatem jeno z pozoru w Demo Epoce żyli, a tak po prawdzie często zaślepieni kasztelańskim mamieniem i chwalbą wszelaką, w dawnej Komun Epoce po uszy tkwili. To bielmo z oka nijak sobie wielu grodzian zdjąć nie pozwalało, czego skutkiem o stanie ich pomyślunku złe świadectwo medycy powiedzieć jeno mogli. Dyć najlepszy przykład po temu Dusia Burka dała, co to nielicznemu klanowi Niewiast, Bab i Podlotków przewodziła. Niedawno jeszcze na kasztelanie Oponususie psy ona wieszała z grodzianami rozmawiając i konszachty z niechętnymi kasztelanowi utrzymując. Tak ją jednak Opunusus nastraszył obiecując łeb obcięty na pal przy Szmalcborku wbić, że z obawy i wbrew klanowi pojechała do Śierścina. Tam guru Komuhunów poddaństwo swego klanu na kolanach wyznała, obiecując wesprzeć z sił całych Oponususa, w nowym wyborze na władcę Winoujścia. Guru Komuhunów – Zwieczor, hołd przyjął i łaskawie po rękach się dawał całować. Z wysokiego czerwonego tronu Zwieczor błogosławieństwo Dusi Burce od niechcenia rzucił i miłym okiem przez mgnienie obmiótł.
- Co ja teraz biedna baba pocznę? - przyciężko pomyślała w drodze powrotnej Burka, kiedy to po długim czasie skromne zwoje swego mózgowia zwarła – Przecie w klanie u mnie tyle życi, co to na jednym posłaniu się jeno zmieści i jakąż to ja pomoc przyobiecałam, bez siły żadnej będąc? A co inne z klanu mojego powiedzą? Może i ja sama w tym klanie tera pozostanę , a Oponusus łeb jak zapowiedział utnie i na pal przy palisadzie wbić każe? - strach coraz bardziej jej łepetynkę mieszać począł i drgawki ciała, jak w konwulsji wywoływał.
Śladem Dusi Burki bez pamięci o czasach minionych księżyców podążać zaczęły niektóre inne klany. W zadufaniu wielkim tkwiąc i w snach o potędze, swoich kandydatów na kasztelańskim stolcu jasno widzieli, radość z tego powodu obnosząc. To tylko Komuhunów wielce ucieszyło, bo już na wyciągnięcie lepkich łapek ujrzeli jako żywo zwycięstwo czerniącego włosie Jego Nieomylności Oponususa i swoje dalsze przy korycie utrzymanie. Jeno niektórzy z nich, co to prawość w sercu utrzymali, w tych chorobą nawiedzonych czasach, ze smutkiem głową kiwali. Jedna myśl ich głowy zaprzątała. Macki Oponususa daleko wiadomo sięgały, ale czy aby przez grodzian stawiane na papirusach znaki składane przy wyborze na kasztelana i członków Ględziska zmienić potrafiły? Mieli nadzieję, że takowej władzy kasztelan dotąd nie posiadł i zatem w spokoju na innego głos własny oddać można.
Tymczasem postać Michaela Sutego z pobliskiego Pomiędzyzdroju świecić blaskiem coraz większym poczęła. Kandydat Rasowców zachwyt wzbudził wśród wielu grodzian.
- Jakiż młody. Sił pełen i ochotą do pracy tętniący.. Co ważne, wyzbyty na plecach siedzących , dworzan niektórych zasiedziałych, krew grodzianom ino psujących i ich krewniaków , znajomków rozlicznych, co to jak pijawice do mieszka grodu przylgnęły – mawiali o Sutym jedni - Z mieszkańcami Germanii i inszych krajów w ich języku gadać swobodnie potrafi. Nowe myśli, z nowej epoki śmiało czerpie. Wszystkim sprawiedliwie sprzyja nikogo nie wyróżniając - mawiali inni – Taki to normalny żywot w grodzie przywróci. Czołem bić po ziemi nakazywać nie będzie i gnoić zwykłego grodzianina nie pozwoli. Takoż na słuchanie mądrych, a nie służalczych przygłupów się nastawi i na pożytek Winoujścia swoje rządy na stolcu obróci – dodawali kolejni winoujścianie.
Coraz częściej powiadało się w grodzie o odwrocie myśli od słomy wystającej z gumiaków Oponususa, co to ino o swój mieszek dbać przywykł, a innych miał za nic, własną jak bańka mydlana „wielkością” zbudowany. cdn
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl