Postacią, która odcisnęła znamienny rys w tamtych czasach była szlachcianka Sydonia von Borck żyjąca w latach 1548-1620. W młodości była bardzo rozpieszczana i żyła w przeświadczeniu, że jest najpiękniejsza na Pomorzu. W późniejszym życiu uznawano ją za konfliktową i zaborczą. Nawiązała romans z jednym z książąt z dynastii Gryfitów Ernestem Ludwikiem, który obiecał jej małżeństwo. Sytuacja ta była początkiem kłopotów i całego zła. Została ścięta i spalona na stosie za obcowanie ze złymi duchami, czary i trucicielstwo.
Temat czarownic jest tak interesujący, że Muzeum Brytyjskie w Londynie zorganizowało w 2004 r. wystawę dotyczącą cielesności czarownic. Można tam było znaleźć informacje o dziejach uprawiania czarów, magii i rytuałach z tym związanych. Wyjaśniono funkcję jaką pełniły czary w dawnych czasach i z czym utożsamiano to zjawisko współcześnie. W pierwszej dekadzie XX wieku odnotowano ostatnie oskarżenia o czary. W 1923 roku złożono skargę na czarownicę w Republice Weimarskiej - była to 70-letnia kobieta. W czasie wykładu Jakub Pawłowski wskazywał, że wielu kronikarzy zajmowało się postaciami takimi jak Sydonia von Borck a wizja Pomorza, Meklemburgii jawiła się jako miejsce mistyczne i romantyczne. Postacią, która miała wpływ na przedostanie się m.in. postaci Sydonii von Borck do zbiorowej wyobraźni i świadomości Niemców był dramatopisarz Christian August Vulpius. Jest on autorem dzieła „Żywoty niebanalnych kobiet Europy”, w którym obok tak znanych postaci jak Krystyna Wazówna, Maria Stuart czy Joanna D’arc pojawia się postać Sydonii von Borck. Można także przywołać tutaj żyjącego w XIX w. Wilhelma Meinholda, który jest autorem „Bursztynowej czarownicy” opisującej historię dziewczyny oskarżonej o czary. Ciekawostką jest fakt, że książka ta była ulubioną lekturą w młodych latach Oskara Wilde’a, dramatopisarza i filologa klasycznego. Postać pisarza i księdza Wilhelma Meinholda, jego dzieła i prace poświęcone Sydonii von Borck rozpalały apokaliptyczne wyobraźnie, inspirowały i przenikały do kulturowej świadomości. Prowadzący wykład zwrócił uwagę, że w świecie prawosławnym mniej było postępowań o czary niż w świecie protestantyzmu tzw. szeptuchy na wschodzie nie były zgładzane czy prześladowane. Procesy czarownic na Pomorzu i Meklemburgii nie były widowiskowe, ale ich duża ilość współcześnie napawa wstydem.
Tam gdzie była inkwizycja, czyli katolicka instytucja kościelna do nawracania heretyków, tam były czarownice i oskarżenia o czarownictwo.
Czasy średniowieczne, a także czasy późniejsze aż po wiek XX nie były łaskawe dla niewiast. Każdy mógł oskarżyć kobietę o czary, były to tak naprawdę puste słowa, ale one docierały do tych, którzy mieli władzę i uzurpowali sobie prawo, że mogą osądzać innych, przede wszystkim kobiety. Dlaczego nie było procesów czarowników?
Spotkanie było okazją do zapoznania się ze światem wierzeń ludowych i legend związanych z Pomorzem i Meklemburgią. Nie zabrakło pytań ze strony przybyłych słuchaczy, którzy dzielili się swoimi przemyśleniami na ten pełen tajemnic i ciekawostek temat.
Prelekcja została przygotowana przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Międzyzdrojach we współpracy z Klubem Przewodników PTTK „Na Wyspach”.
Biblioekarze
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl