Autor kryminałów z wykształcenia jest filologiem klasycznym. Przez 15 lat był nauczycielem akademickim na Uniwersytecie Wrocławskim. Od 2007 r. zawodowo zajmuje się pisaniem książek. W 1999 roku zadebiutował „Śmiercią w Breslau”, pierwszą z serii powieści, których głównym bohaterem jest Eberhard Mock, pracownik wrocławskiego Prezydium Policji. Kolejne pozycje z tego cyklu to: „Koniec świata w Breslau”( 2003), „Widma w mieście Breslau”(2005) i „Festung Breslau”(2006), „Dżuma w Breslau” (2007). W maju ubiegłego roku ukazała się kolejna z tego cyklu powieść kryminalna „Głowa Minotaura”, której akcja rozpoczyna się we Wrocławiu, ale tropy opisywanej zbrodni prowadzą do Lwowa. Tutaj do akcji włącza się nowa postać – Edward Popielski. Jest to zapowiedz nowego cyklu, którego głównym bohaterem jest właśnie Edward Popielski. W maju tego roku ma się ukazać kolejna powieść z tym bohaterem - „Erynie”. Aktualnie pisarz tworzy następną książkę – „Liczby Charona”. Akcję pisarz umieścił także we Lwowie, skąd wywodzą się jego korzenie. Wszystkie pozycje, które do tej pory ukazały się na rynku wydawniczym, spotkały się z doskonałym przyjęciem czytelników i krytyki. Krytycy literatury uważają, że styl jego pracy pisarskiej łączy w sobie elementy czarnego kryminału i horroru oraz nawiązuje do tradycji gatunku np. książek Raymonda Chandlera.
Poszczególne części cyklu z Eberhardem Mockiem, są przetłumaczone na 14 języków, w tym na angielski, hiszpański, niemiecki, francuski, włoski i hebrajski.
Marek Krajewski jest laureatem Paszportu "Polityki" za rok 2005, Nagrody Księgarzy "Witryna" za najlepszą książkę roku 2005 oraz Nagrody Wielkiego Kalibru za najlepszą powieść kryminalną roku 2003. W 2008 roku doceniono wkład pisarza w promocję Wrocławia poprzez swoją twórczość. Został wybrany Ambasadorem Wrocławia.
Dlaczego autor wybrał Breslau (Wrocław) w tytule swojego cyklu mrocznych powieści kryminalnych z Eberhardem Mockiem?
- Pierwotnie zaproponowałem tytuł, w którym występowały straszne pajęczaki (pojawiały się w książce – przyp.red). Tytuł miał brzmieć „Skorpiony”. Mój wydawca uznał, że tytuł jest banalny, kiepski, charakterystyczny dla powieści dziewiętnastowiecznych. Powiedział: panie Marku proszę napisać inne propozycje. Pomyślałem sobie, że „Śmierć w Breslau”, będzie dobry z marketingowego punktu widzenia. Dlaczego marketingowego? Proszę sobie wyobrazić, że czytelnik wchodzi do księgarni i widzi książkę polskiego autora w tytule, której została użyta nazwa niemiecka miasta. Dlaczego on nie użył polskiej nazwy, która brzmi Wrocław? Kiedy czytelnik zadaje sobie takie pytanie, wtedy po książkę sięga, przegląda, a w końcu kupuje. Czyli tytuł miał zwabić czytelnika. Miał go zainteresować, miał go zaintrygować. Marketingowa funkcja tytułu była dla mnie ważna, jako debiutanta. To się nie sprawdziło, bo we Wrocławiu sprzedałem niewiele egzemplarzy, ale od czegoś trzeba było zacząć – mówił Marek Krajewski na spotkaniu z czytelnikami w „Konstelacji”.
Pisarz mówi o sobie, że jest pedantem. Ta cecha charakteru ma swoje odzwierciedlenie w powieściach. Przedwojenny Wrocław, począwszy od pierwszej połowy XX w. odtwarza w powieściach z wieloma realiami topograficznymi i historycznymi. Autor sięgał po nie studiując materiały archiwalne znajdujących się w bibliotekach i archiwach. Fascynacja Wrocławiem wzięła się z tego, że całe życie spędził w tym mieście. Mówi, że w jego ukochanym mieście nie ma ani jednego zaułka, podwórka, bramy, kamienicy, których by nie znał.
- Miasto pokochałem dlatego, że było tajemnicze. W latach mojej młodości, mojego dzieciństwa, w latach 70-80 miasto Wrocław było traktowane w oficjalnej nauce, oficjalnej propagandzie, jako miasto, którego historia zaczęła się właściwie dopiero w 45 r. Wcześniej było to miasto piastowskie, polskie. Potem długo, długo nic – mrok pokrywający dzieje, aż dopiero 45 rok i znów polski Wrocław. A ten mrok bardzo mnie interesował od małego, ponieważ wszystko, co jest pokryte ciemnością, jest tematem tabu nas interesuje. A tym tabu była niemiecka historia Wrocławia – mówił Marek Krajewski.
W powieściach kryminalnych pojawia się detaliczny obraz miasta – pięknego, bogatego, zasobnego w instytucje kultury, nauki. Jednocześnie Breslau to miasto zła, miasto szare, przytłaczające swoją nieprzystępnością. Miasto brudne i ponure.
- Bardzo lubię gatunek literacki – czarny kryminał. Czarny kryminał, jeżeli nawet rozgrywa się w scenerii wspaniałej, pięknej np. jak kryminały Chendlera, nawet wtedy kryminał mówi bardzo wiele o złu, które wokół zalega. O wilgotnych, brudnych zaułkach, w których się czai zbrodnia i występek. Ja lubię takie kryminały. Uważam, że takie scenerie są fascynujące. A ponieważ taki gatunek uprawiam, stąd moje zainteresowanie również innym światem, podziemnym światem Wrocławia – mówił czytelnikom M. Krajewski.
Marek Krajewski ma na swoim koncie pisarskim także inny cykl książek kryminalnych. Rozpoczął go w raz z Mariuszem Czubajem w 2008 r. książką „Aleja samobójców”, której akcja toczy się w czasach współczesnych w Gdańsku, a bohaterem jest nadkomisarz Jarosław Pater. Ukazał się też drugi tom tego cyklu „Róże cmentarne”.
W piątkowy wieczór w restauracji „Konstelacja” zebrało się grono miłośników czarnego kryminału Marka Krajewskiego. W ciągu półtorej godziny był czas na wysłuchanie tego, co sam autor miał do powiedzenia na temat swoich książek. Był też czas na zadawanie pytań. Spotkanie zakończyło się podpisywaniem przez autora książek zakupionych na miejscu lub przyniesionych przez uczestników spotkania z domu. Następnego dnia autor spotkał się z czytelnikami niemieckimi w Mellenthin.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl