Ciągnące się latami sprawy odbywały się zarówno w świnoujskim jak i szczecińskich sądach. Rozprawy w Szczecinie wiązały się co oczywiste z licznymi wyjazdami na sądowe sesje, których nikt teraz nie jest w stanie nawet policzyć. Jedno jest pewne, że za tymi wyjazdami kryją się także koszty ponoszone z tego tytułu przez obie strony procesów. W przypadku St. Możejko i jego pełnomocników to dotyczy osobistej kieszeni radnego. Inaczej jest natomiast ze świnoujskim prezydentem, który także jeździł na rozprawy i to ...samochodem służbowym, tracąc przy tym również czas, który winien z racji pełnionej funkcji poświęcić raczej Miastu. Rzecznik Karelus podkreśla, że prezydent jadąc na każdą rozprawę starał się taki wyjazd połączyć ze sprawami służbowymi. A kto to jest w stanie udowodnić? Nikt też nie jest w stanie wyliczyć zatem ile do procesów jakie rozgrywano przez lata dołożył prezydentowi Świnoujścia z własnej kieszeni świnoujski podatnik. A co nas tak na dobrą sprawę, jako podatników, obchodzą animozje pomiędzy dwoma panami i ich sądowe spory?
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl