Insze grodzianie co to blisko Bamichy zwanej Pinokią bywali w ciepełku władzy się grzejąc i słynne na Usramie tyłkolizy w zachwyty popadali na ołtarze wicekasztelankę wynosząc. Najbardziej to się gotowało na samym dworze. W Szmalcborku właśnie ci co to z Bamichą dnia każdego do czynienia mieli nakazy jej wykonując, nachwalić się nie mogli i trudno by czekać, że mogło być inaczej skoro baba wyjątkowo pamiętliwa, a przy tem do wrzasków okrutnych i karania skora. Dworzanie co to zaś bliżej wicekasztelanki Czarnej Otchłani zwanej Kudłatą się gromadzili częstokroć pod nochalami salwy śmiechu tłumili szydząc ze schorowanej weny Bamichy. To ino potwierdzało zwyżkę poziomu nienawistnych odczuć we dworze i jawny tam podział na dwa babskie fronty. Popatrywał na to bez emocji kasztelan Oponusus, który choć gorąco wspierał Bamuchy rządy to na dobre i tak wszytko w życi miewał. Kasztelan bowiem dumał najsampierw jak tu sobie dobrze robić i u koryta władzy się trzymać do grobowej dechy. Powiadał przy tem często i gęsto, że jeszcze się taki nie urodził co to tron w Winoujściu utrzymać jak on sam potrafi.
- Panie prawdę powiadasz. W słowie każdym. Nie ma przecie takiego macho i mędrcy, stworzyciela dobra wszelakiego, władcy dla wszytkich sprawiedliwego i dobrotliwego, miłością tryskającego, o ludzie swym w każdej chwili pamiętającego. Twój geniusz nieziemski zatem i swą wielkością wszytko co znane i nieznane przewyższa – zawsze usłużnie z prędkością kałacha paplał na ten czas Knebbels Karl Luz.
Dwór w Szmalcborku prócz przepychanek i dołów kopania miał i insze kłopota. Kasztelan po długiej zwłoce widząc Bamichy marne działania w końcu nakazał tych co ochronkę dla bezpańskich zwierzów ostatecznie stamtąd wysiudać. Takoż i grodzka chorowalnia kulawo działała mimo tego, że nibty nowa, a i źle się działo w chowalni dla umarlaków. Tam ci drzewa rąbali bez pamięci jakiej po to aby dla person znanych dobre miejsca na grzebanie bliskich utworzyć. Gdzie by zatem nie spojrzeć w grodzie szwindel za szwindlem się szykował, ale kasztelanowi Oponususowi dobrego humoru to za nic nie psuło.
W pobliskich Pomiędzyzdrojach takoż dziwy się działy. Kasztelan Dorsz co czas jaki zapowiadał budowy olbrzymie po czym nici z tego wychodziły. Miało być nowe centrum grodu i latka mijają a onego nie ma i się wcale nie zanosi. Nie tak dawno o szklanych chatach Sarna Zdrój w Pomiędzyzdrojach powiadali, o złotych potokach, palmach, kaktusach, wygodzie i bogactwie zewsząd tryskającym. Tera się okazało, że to ino wizja mglista była misternie budowana w obłokach niebieskich, a tamtejsze ględziołki się na ten lep wzięły i z zachwytem mrzonkom przyklaskiwali wielce z siebie zadowoleni. Jako widać ględziołki wszędzie takie same, a dumanie u nich o grodzie to ino w ślinopleceniu.
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl