Dalej dowiadujemy się, że: To, co prawda pożyczka, ale na atrakcyjnych warunkach, o bardzo niskim oprocentowaniu i ze spłatą rozłożoną na 7 lat. Aby ją otrzymać miasto musiało spełnić dwa najważniejsze warunki. Po pierwsze mieć opracowany Lokalny Program Rewitalizacji, po drugie musiała się w nim znaleźć budowa targowiska miejskiego wraz z całą infrastrukturą. Pożyczkę mają spłacać kupcy. Raty będą wliczone w opłaty pobierane przez miasto(...) Budowa nowego targowiska to wynik szerokich konsultacji społecznych na temat świnoujskiego handlu targowiskowego, które rozpoczęły się w październiku 2011 roku. Wzięło w nich wówczas udział około 2 tysięcy osób, w tym także sami handlujący na tzw. zielonym rynku(...) Większość z ankietowanych (90 procent) opowiedziała się za funkcjonowaniem targowisk w Świnoujściu, ale tylko nielicznym (jedynie 17 procent) odpowiada obecny ich standard. Aż 79 procent respondentów odpowiedziało, że nie podoba im się dzisiejszy wygląd i warunki w jakich odbywa się handel na tzw. zielonym rynku przy ulicy Grunwaldzkiej. W projektowaniu samego targowiska również brali udział najbardziej zainteresowani jego wyglądem i funkcjonalnością przedsiębiorcy handlujący na tzw. zielonym rynku, którzy ze swego grona wybrali przedstawicieli do rozmów z wydziałem inżyniera miasta i projektantem nowego targowiska.
Do otwarcia nowego targowiska nie pozostało wiele czasu, bo do września. Jaką wiedzę o budowanym nowym rynku mają dotychczasowi użytkownicy targowiska przy ul. Grunwaldzkiej – o to pytaliśmy ludzi tam obecnie handlujących. Wielu z nich to ludzie starsi albo w sile wieku, większość nie chciała się wypowiadać w ogóle w tej sprawie, tak właściwie chyba „na wszelki wypadek”, pozostali prosili o traktowanie ich wypowiedzi anonimowo.
Nie wiemy jako to będzie, bo nie mamy żadnej wiedzy o nowym rynku. Jak na razie, to wiemy, że taki będzie, bo zbierają od nas na reklamę nowego rynku po 5 zł, która ma stanąć przy granicy. A dlaczego pobierają od nas te opłaty, przecież my jeszcze nie wiemy, czy będziemy tam handlować. Opłaty powinni zbierać od tych, którzy tam staną.
- Jestem ogrodnikiem z wieloletnim stażem. Handluję na rynku tylko sezonowo. Nie handluję także w niedziele, święta i zupełnie nie rozumiem, dlaczego za te dni pobierają ode mnie opłaty za stoisko.
- Ja handluję tutaj cały rok, ale w niedziele i święta nie. Nie handluję także w czasie urlopu, czy w czasie choroby, co jest logiczne, ale opłaty muszę płacić za cały rok. Dlaczego? Gdybyśmy w tym czasie mogli płacić chociaż 50%.
Towar musi być wyeksponowany, a mam bardzo różnorodny, więc zajmuje to sporo miejsca, co z kolei przekłada się na kwoty, które codziennie płacę. Wydaje się, że niby to niewiele, ale płacę nawet za dni, kiedy nie handluję, więc wcale nie jest to tak tanio. Nasze opłaty to opłata targowa i eksploatacyjna (m.in. sprzątanie, pilnowanie), czyli utrzymujemy pracowników zatrudnianych przez Urząd Miasta. A przecież wszyscy wiemy, że targowisko nie jest pilnowane nocą, bo ekipa pilnująca po prostu sobie śpi.
Więcej w papierowym wydaniu gazety.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl