Budujemy wspólnie, a opłaty pobierają niemieccy sąsiedzi?

W piątek19 sierpnia o godz. 14.00  w obecności władz Województwa Zachodniopomorskiego,  Kraju Związkowego Meklemburgia Pomorze Przednie, władz samorządowych z polskiej i niemieckiej części wyspy Uznam  odbędzie się uroczyste otwarcie transgranicznej promenady łączącej gminy Świnoujście i Heringsdorf (m.in. ścieżka rowerowa, trakt pieszy i graniczna platforma). Uroczystość będzie miała miejsce na platformie, na starym pasie granicznym ( dojście ciągiem pieszym od ul. Bałtyckiej).Wartość całego wspólnego polsko-niemieckiego projektu wynosi 3,1 mln euro , z czego 1 ,4 mln euro  przypadło na Miasto Świnoujście, 1, 7 mln na Gminę Heringsdorf. Unijne dofinansowanie wynosi 85% wartości projektu. Wypada przy tej okazji zastanowić się jak to jest z tymi wspólnymi projektami realizowanymi z pomocą środków unijnych. Jest to szczególnie istotne w kontekście utrzymania płatności w Niemczech - także dla świnoujścian - tak zwanej opłaty uzdrowiskowej. Dotyczy to samego pobytu w strefie pobliskich uzdrowisk cesarskich, za co dorosły powinien zapłacić 3 euro. U nas żeby uiścić tego typu opłatę trzeba skorzystać z noclegu, a nie z nawet krótkotrwałego pobytu. Jak się to ma do transgranicznej promenady? Ano tak, że w zasadzie zgodnie z niemieckimi przepisami wszyscy uczestnicy piątkowej uroczystości powinni zapłacić na rzecz niemieckich sąsiadów opłatę uzdrowiskową.

Pół miliona dla szpitala

Z dniem 1 lipca weszła w życie ustawa o działalności leczniczej, między innymi umożliwiająca podmiotom tworzącym samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej pokrywanie ujemnych wyników finansowych tych jednostek. W przypadku Świnoujścia jest to szpital miejski. Straty można pokryć w terminie 3 miesięcy od upływu terminu zatwierdzenia sprawozdania finansowego SPZOZ. Ujemny wynik za rok obrotowy 2010

to kwota 4,5 mln. zł. Gdyby władze Świnoujścia nie zdecydowały się na pokrycie tych strat, to zgodnie z ustawą w terminie 12 miesięcy od upływu terminu (3 miesiące) muszą wydać rozporządzenie, zarządzenie albo podjąć uchwałę o zmianie formy organizacyjno-

prawnej (spółka kapitałowa) albo o likwidacji samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej. Prezydent i Rada Miasta Świnoujście zdecydowali się na pokrycie strat jakie wygenerował szpital. Głównie temu tematowi poświęcona była sesja nadzwyczajna zwołana na wniosek prezydenta, jaka miała miejsce 9 sierpnia br. Prezydent zaproponował, jako rozwiązanie doraźne, dofinansowanie w wysokości 500 tys. zł. Zanim radni zaczęli dyskusję na ten temat obecny jeszcze dyrektor szpitala Dariusz Guziak przedstawił w formie prezentacji multimedialnej strukturę szpitala, zatrudnienie personelu, wysokość kontraktów na przestrzeni kilku ostatnich lat. Wyjaśniał też przyczyny powstania zadłużenia. Według dyrektora tworzą je m.in.: niezapłacone w całości przez Narodowy Fundusz Zdrowia nadlimity wypracowane przez szpital w ciągu ostatnich lat. Za ubiegły rok nie zapłacone nadlimity to 678 tys. zł. Za 2009 r. kwota ta to ponad milion zł. Do końca czerwca tego roku szpital wypracował już nadlimity na kwotę 857 tys. zł. Jaką kwotę zwróci szpitalowi NFZ nie wiadomo. Tegoroczny kontrakt szpitala z NFZ stanowi kwotę 14 ml. zł. Ponad 60% tej kwoty to koszty osobowe. Tegoroczny kontrakt świnoujskiego szpitala jest o 20% niższy niż kontrakty innych szpitali powiatowych w naszym województwie. Jak tłumaczył dyrektor bierze się to z tego, że kryterium jakie stosuje NFZ to kryterium demograficzne, czyli ilość mieszkańców naszego miasta. Nie uwzględnia ono tego, że Świnoujście jest miejscowością uzdrowiskowo-wypoczynkową i tym samym liczba przebywających w Świnoujściu jest większa niż liczba zameldowanych mieszkańców. Nie jest realizowana zasad, że pieniądze idą za pacjentem. Trafiający do szpitala kuracjusze, czy wczasowicze leczeni są w ramach funduszy przeznaczonych dla mieszkańców miasta. W szpitalu leczą się też pacjenci z Międzyzdrojów, Wolina, Kamienia Pomorskiego. Dariusz Guziak przedstawił też propozycje, które mogłyby pomóc w zmniejszeniu zadłużania się szpitala. Jedną z nich jest utworzenie na chirurgii pododdziału urazowo-ortopedycznego, czego początkiem jest zatrudnienie ortopedy ze Szczecina, który wykonuje zespolenia złamań kości. Może być to też stworzenie w ramach oddziału internistycznego pododdziału neurologicznego. Inne propozycje to racjonalizacja zatrudnienia, ograniczenie kosztów leków poprzez wspólne przetargi z innymi szpitalami, weryfikacja kosztów pożyczek bankowych.

Działkowicze zawalili sprawę

Kilka dni temu obyło się spotkanie zastępcy prezydenta Barbary Michalskiej z przedstawicielami ogrodów działkowych, którym po trwających nieustannie opadach zalało działki. W spotkaniu uczestniczył przedstawiciel Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Gro użytkowników działek oskarża za taki stan rzeczy władze miasta i Niemców, na których terenie znajdują się pompy odpompowujące nadmiar wody w rowach. Jednak wina leży po zupełnie innej stronie. Jak tłumaczył kierownik kamieńskiego oddziału ZM i UW Jan Iwańczuk działki, zwłaszcza te znajdujące się na Wydrzanach, leżą poniżej poziomu morza. Należą, więc do terenów podmokłych i torfowych. Aby tego typu uciążliwość była mniejsza sprawnie musi funkcjonować system melioracji. Ten niestety szwankuje z winy samych działkowców.

Nie było zgody na budowę przepompowni

- Przy okazji tego spotkania dowiedziałam się wielu rzeczy, o których bym się nie dowiedziała, gdyby w spotkaniu nie uczestniczył zarząd gospodarki wodnej. Pozytywnym zaskoczeniem było to, że zarząd melioracji wodnych zna doskonale problem działek i wie jak ten problem rozwiązać. Natomiast ku mojemu zaskoczeniu, w momencie, kiedy zarząd melioracji wodnych chciał rozwiązać problem działek do współpracy nie przystąpili działkowicze. Nie wszyscy, bo nie wszyscy brali w tym udział, ale co niektórzy doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Kilka lat temu zarząd melioracji wodnych zaproponował, że wykona przepompownię odwadniającą tereny działek, była tylko kwestia zasilania energetycznego, ogrody działkowe nie były tym zainteresowane. Tak jest, że jeżeli osoby doświadczone w jakiejś branży widzą problemy perspektywicznie, trudno jest dotrzeć z nimi do bezpośrednich użytkowników. Tak było z działkami. Wówczas mówiono, że przecież nas nie zalewa i argumenty, że może was zalać nie trafiały do przekonania. To jest przykre, bo potem są pretensje do urzędników, do procedur, a potrzeba tutaj trochę odpowiedzialności, kiedy podejmuje się jakieś decyzje. Szefowie ogrodów działkowych taką decyzję podjęli chyba świadomie. Dzisiaj działkowcy przytakują, że popełniono wówczas błąd. Istotny błąd. Żeby było jeszcze ciekawiej to tydzień temu spotkałam się z działkowcami, może nie z tymi samymi, ale innymi, którzy kwestionują zapis planu narzucający im podniesienie terenu działek. Oczywiście ten zapis jest błędny, bo ktoś wymyślił, że ma być to 1,8 m. Szukać teraz długo skąd to 1,8 m się wzięło, czyli rzędna wyższa niż rzędna wałów przeciwpowodziowych. Technicznie patrząc jest to bzdura. Natomiast zarząd melioracji wodnych powiedział tak – 1,8 m jest za wysoko, ale tak na 1,4 – 1,2 m trzeba by te tereny podnosić. Dla działkowiczów jest to wysokość abstrakcyjna, kiedy dzisiaj poziom jest na zerze. Ale nie chcą słuchać. Działkowcy powiedzieli mi, że nie chcą nic podwyższać, chcą zostać na poziomie, który jest. Powiedzieli, że jak ich zaleje nie będą mieć żadnych pretensji do miasta. Byli nawet gotowi podpisać oświadczenie. To były tylko trzy osoby. A inni? Tydzień później jest awantura, że zalało działki. Jesteśmy w takim ustroju, że każdy może powiedzieć, co chce, a czy ma rację to czas oceni – powiedziała Barbara Michalska.

Zdecydowanie parkingi wielopoziomowe

W okresie lata osoby zmotoryzowane narzekają na trudności ze znalezieniem parkingu w mieście. W tym czasie, oprócz zmotoryzowanych świnoujścian, miejsc do parkowania poszukują przyjeżdżający do nas na kilka godzin, na zakupy, sąsiedzi z Niemiec, a także liczni turyści. Mimo, iż co roku miejsc parkingowych przybywa, to jest ich ciągle mało. Ludzie narzekają, że muszą krążyć po mieście, żeby znaleźć wolne miejsce dla samochodu. Dzisiaj niemal w każdej rodzinie jest jedno lub dwa auta. Natomiast parkingów przybywa mało, a nie można też każdego wolnego skrawka terenu zagospodarować na parking. Ponadto wiele miejsc parkingowych jest wykorzystywana nieracjonalnie. Kierowcy stawiają swoje samochody byle jak, nie myśląc o innych. Dlatego należałoby na wszystkich parkingach oznaczyć farbą poszczególne stanowiska. To wręcz powinno stać się obowiązkiem wszystkich gospodarzy parkingów. Wtedy zmieściłoby się na nich więcej aut. Iunna sprawa to podejście władz lokalnych. Jeszcze kilka lat temu świnoujski prezydent twierdził, że parkingów w mieście wystarczy. Jak widać, bardzo się mylił. O to jak można w przyszłości rozwiązać problemy parkowania zapytaliśmy teraz Barbarę Michalską, zastępcę prezydenta miasta.

Tylko wielopoziomowe i podziemne

- W naszych planach i koncepcjach mamy kilka miejsc na utworzenie parkingów podziemnych i wielopoziomowych. Budowa parkingów publicznych jest zadaniem własnym gminy, ale dotyczy to oczywiście takich rejonów, gdzie niemożliwe jest budowanie parkingów na własnych posesjach, przepisy to uniemożliwiają. Dotyczy to na przykład dzielnicy nadmorskiej. Z przepisów uzdrowiskowych wynika wręcz zakaz budowania na posesji parkingów w wyższym procencie niż wynika to z ustaleń planu. Wtedy trzeba tworzyć tzw. parkingi buforowe. W planie zagospodarowania te parkingi są. Zostaje ich realizacja. Jest ona związana ze sposobem finansowania i spełnieniem pewnych warunków. Na przykład dzisiaj prawdopodobnie już kończylibyśmy budowę parking w kwartale ulic Armii Krajowej, Chrobrego i Boh. Września, gdyby nie protesty mieszkańców. Można powiedzieć, że skargi były banalne, chociaż dla skarżących to z pewnością nie były banalne sprawy. Chodziło o to, że w projekcie zagospodarowania nie było placu zabaw dla dzieci i było za mało zieleni. Tego typu elementy w nowej koncepcji zostały uwzględnione. To opóźniło realizację tego zadania. Chcemy jak najszybciej doprowadzić do uchwalenia planu zagospodarowania tego kwartału. Jest to kwestia kilku miesięcy. Gdybyśmy zrealizowali parkingi, przewidziane w planach i koncepcjach, nie obawiałabym się o miejsca do parkowania w mieście. Natomiast o parkingach poziomowych raczej zapomnijmy, bo nie ma możliwości ich realizowania. Tu nie jesteśmy wyjątkiem w stosunku do innych miast. Nasuwa się jednak pytania czy będą chętni do korzystania z parkingów wielopoziomowych. Boje się, że taki parking wybudujemy a potem on nam w żaden sposób się nie zwróci – obawia się Michalska.

- Ostatnio miałam okazję zaobserwowania na ul. Dąbrowskiego, jak ludzie stawiali samochody na ulicy, nawet na zakazach zatrzymywania się, a z tylu za „Komfortem” na parkingu były wolne miejsca. To, że tak się dzieje świadczy o tym, że my nie mamy problemów parkingowych. Gdybyśmy je mieli to ten parking i parkingi w innych miejscach byłyby zapełnione. U nas samochody mieszczą się na ulicach, na wcisk, ale się mieszczą. Podchodzimy do tego problemu bardzo spokojnie. Cały czas sytuację monitorujemy. Panujemy nad nią, chociaż może niektórzy się z tym nie zgadzają. Mają do tego prawo. Ja też często nie znajduję miejsca do zaparkowania przed sklepem, do którego jadę i muszę szukać miejsca np. na sąsiedniej ulicy – mówi zastępca prezydenta.

W planach jest też budowa parkingu wielopoziomowego w kwartale ulic Piastowskiej Dąbrowskiego, Bema. Wynika to z projektu przebudowy centralnego układu komunikacyjnego.

Połączenie Berlin –Świnoujście musi być rentowne

Sam ruch pasażerski nie wystarczy, aby odtworzenie połączenia kolejowego Świnoujścia (wyspy Uznam) z Berlinem było rentowne. Konieczny jest również transport tą linią towarów.

Takie wnioski z dotychczasowych ustaleń przedstawiła niemiecka delegacja, która przybyła do Świnoujścia, aby przedstawić aktualną sytuację związaną z odtworzeniem linii na spotkaniu 9 sierpnia z prezydentem miasta Januszem Żmurkiewiczem i jego zastępcą Barbarą Michalską. W składzie delegacji byli : sekretarz stanu w Ministerstwie Komunikacji, Budownictwa i Rozwoju Regionalnego Meklemburgii Pomorze Przednie Sebastian Schroder, Thilo Schelling (z-ca sekretarza stanu i szef wydziału ds. komunikacji), Carsten Refke (szef departamentu transportu morskiego i portów w ministerstwie), Dr Joachim Trettin (szef DB- Regio Nordost), Dr Günther Jikeli (szef stowarzyszenia ,,Inicjatywa most w Karninie") i burmistrz gminy Heringsdorf Klaus Kottwittenborg.

Odtworzenie przedwojennej linii kolejowej Berlin-Świnoujście przyniosłoby korzyści zarówno polskim, jak i niemieckim mieszkańcom wyspy Uznam.

- Przede wszystkim kolej ograniczyłaby rosnący stale ruch samochodowy na naszej wspólnej wyspie – mówi prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz. – Poza tym łatwiejszy, szybszy dojazd wzbudzałby większe zainteresowanie naszymi kurortami ze strony mieszkańców Berlina i okolic.

Dlatego obie strony wspólnymi siłami próbują doprowadzić do realizacji tej inwestycji. Projekt jest już zapisany w Planie Federalnym Infrastruktury Transportowej niemieckiego rządu, ale na razie na dość niskiej pozycji.

- Trzeba zrobić wszystko, aby odtworzenie połączenia stało się inwestycją o wysokim priorytecie – przekonywali członkowie niemieckiej delegacji.

W tej chwili największym problemem jest rentowność linii. W pierwszej analizie z 2008 roku wskaźniki mówiły jednoznacznie, że połączenie jest nieopłacalne. Strona niemiecka zleciła jednak kolejne badania. Tym razem wyszło, że linia kolejowa będzie opłacalna, ale pod warunkiem, że oprócz przewozów pasażerów będzie wykorzystywana również do transportu towarów.

- Nie ma znaczenie, jakiego rodzaju – zapewniał na wczorajszym spotkaniu przedstawiciel DB Regio Nordost Dr Joachim Trettin. – Ważne, żeby była ich odpowiednia ilość.

W tej chwili po stronie niemieckiej działają dwa komitety ds. odtworzenia połączenia. Pierwszy zajmuje się obniżeniem kosztów inwestycji, a drugi poszukuje firm, które mogłyby przewozić swoje towary tą linią. Ze względu na brak stałego połączenia takich przedsiębiorstw szukać trzeba jedynie po polskiej stronie wyspy Uznam.

- Po świnoujskiej stronie wyspy ładunki towarowe mogłyby generować nabrzeże numer 87 należące do Portu Handlowego Świnoujście oraz baza przeładunków paliw, która w tej chwili jest wykorzystywana w bardzo niewielkim stopniu właśnie ze względu na brak możliwości transportu paliw czy to w głąb Polski, czy Niemiec – mówił prezydent miasta Janusz Żmurkiewicz - Odtworzona linia kolejowa nie może również kolidować z obecną i planowaną miejską infrastrukturą.

Znaczne udziały w PHŚ ma Deustche Bahn. Ze szczecińskim przedstawicielem DB miała też rozmawiać niemiecka delegacja.

Na tym sierpniowym spotkaniu w świnoujskim Urzędzie Miasta obie strony ustaliły, że warto do współpracy w poszukiwaniu towarów, które przewoziłaby odtworzona linia kolejowa, zaangażować po polskiej stronie również Północną Izbę Gospodarczą (PIG). Co prawda jej świnoujscy członkowie to przede wszystkim branża turystyczna, ale i ona powinna być zainteresowana znalezieniem firm przewożących koleją towary, bo dzięki temu sama skorzysta na turystach z Berlina i okolic, którzy przyjadą odtworzoną linią kolejową. Po wakacjach w Świnoujściu ma być zorganizowane spotkanie w tej sprawie z PIG.